Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Ciało - Pielęgnacja
02.02.2021

5 powodów, dla których warto zaprzyjaźnić się z "clean beauty"

5 powodów, dla których warto zaprzyjaźnić się z “clean beauty”
Zdjęcie Jocelyn Morales/ Unsplash
Zdjęcie Jocelyn Morales/ Unsplash

Lubimy prowadzić czystą dietę, żeby czerpać z jedzenia maksimum korzyści i przyjemności. Lubimy mieć czyste sumienie, bo wtedy lepiej się śpi, a to ważne nie tylko dla ciała, ale również dla ducha. A co z kosmetykami? Czy używanie produktów z kategorii „clean beauty” przynosi równie spektakularne korzyści? 

Termin „clean beauty”, w dosłownym tłumaczeniu oznaczający „czyste piękno”, ma swoje korzenie w Stanach Zjednoczonych. Po raz pierwszy pojawił się oficjalnie w prasie w latach 70-tych XX w. – to właśnie wtedy jeden z najpopularniejszych amerykańskich magazynów kolorowych „CoverGirl” zorganizował kampanię „Clean Make-Up”, propagującą naturalne piękno bez zbędnego makijażu.

Zdjęcie Mathilde Langevin/ Unsplash

Wzrost zainteresowania tym sektorem można zaobserwować od początku 2000 r., kiedy to na rynku zaczęło pojawiać się coraz więcej marek propagujących to, co w Polsce określamy mianem „naturalnych kosmetyków”. Jednak nie tylko większe i mniejsze marki sektora beauty zaczęły stawiać na jakość składników. Wzrost świadomości ekologicznej i popularyzacja trendu wellness pokazująca ludziom możliwości dbania o siebie holistycznie: za pomocą jedzenia, poziomu aktywności fizycznej, regeneracji, dbania o więzi społeczne i równowagę wewnętrzną oraz właśnie kosmetyków, stały się impulsem do działania rządów i organizacji broniących praw konsumentów. W ciągu kilku ostatnich lat Unia Europejska zakazała użycia do produkcji kosmetyków około 1300 szkodliwych substancji chemicznych, które można znaleźć w produktach codziennego użytku takich jak szampony, balsamy czy kremy do twarzy. Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych, gdzie jak wynika z badań statystyczna kobieta nakłada na swoje ciało ok. 12 produktów zawierających średnio 168 substancji chemicznych każdego dnia, rządowe restrykcje dotyczą tylko 11 substancji. Skąd wynikają takie rozbieżności prawne? Przede wszystkim dlatego, że nie ma jednej, ściśle określonej definicji tego, czym są produkty z kategorii „clean beauty”. W ogólnym rozumieniu termin ten odnosi się do kosmetyków, które nie zawierają substancji toksycznych, drażniących ani szkodliwych dla zdrowia i środowiska, mających w składzie jak najwięcej naturalnych surowców pochodzenia roślinnego. 

Więcej o wątpliwej jakości składnikach kosmetycznych piszemy TU.

Zdjęcie Mathilde Langevin/ Unsplash

Całe spektrum czystych korzyści

Wraz z rozpowszechnianiem się idei czerpania jak najwięcej z tego, co w naturze najlepsze, z miesiąca na miesiąc na rynkach całego świata zwiększa się portfolio marek oferujących czyste kosmetyki. To już nie tylko 3-składnikowe kremy wyprodukowane według przepisu prababci, ale produkty pielęgnacyjne o potwierdzonej skuteczności anti-age, perfumy tworzone przez najlepsze branżowe nosy i kosmetyki kolorowe, które sprawią, że po latach ich stosowania będziemy wyglądać dobrze nie tylko w makijażu, bo nie pozostawiają efektów ubocznych dla ciała. Dlaczego warto przekonać się ich skuteczności na własnej skórze?

Wspierasz detoks: Szczotkowanie na sucho, woda z cytryną o poranku, skrobanie języka, drenaż limfatyczny… Jesteśmy przekonani, że każdego dnia na Twojej liście prywatnych rytuałów znajduje się któraś z tych pozycji. Co mają ze sobą wspólnego, poza tym, że są po prostu bardzo przyjemne? Przyspieszają detoksykację organizmu! Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Environmental Working Group, amerykańskiej grupy non-profit, specjalizującej się w  badaniach i orzecznictwie w obszarach dotacji rolniczych, toksycznych chemikaliów, zanieczyszczeń wody pitnej i odpowiedzialności korporacyjnej, wzrost liczby zachorowań na raka czy problemów z płodnością i zachowaniem prawidłowej gospodarki hormonalnej może być ściśle powiązany z obecnością kontrowersyjnych substancji chemicznych w kosmetykach. Chcesz, żeby jak najmniej toksyn musiało wychodzić z Twojego ciała? Zadbaj o to, aby jak najmniej z nich do niego trafiało! 

Pozwalasz skórze oddychać: W składzie konwencjonalnych kosmetyków często znajdują się oleje mineralne, czyli powstałe na drodze destylacji ropy naftowej oleje syntetyczne. Ich popularność wynika przede wszystkim z tego, że są bardzo tanim surowcem. Niestety, mimo że są bardzo przyjazne dla portfeli kosmetycznych producentów, nie są już tak bardzo atrakcyjne dla naszej skóry. Dlaczego? Ponieważ tworzą na jej powierzchni warstwę okluzyjną blokującą wyparowywanie wody z warstw naskórka i po prostu nie pozwalają jej oddychać. Taka blokada nie pozwala jej nie tylko przyjmować tego, co dobre, ale również wydalać niepożądanych substancji. 

clean beauty
Zdjęcie Taylor Hernandez/ Unsplash

Zmniejszasz ryzyko zdrowotne: Oczywiście, nie każda substancja chemiczna ma destrukcyjny wpływ na ciało. Ale biorąc pod uwagę to, aż 60% substancji zawartych w kosmetykach dostaje się do krwioobiegu, a do pełnej absorpcji potrzebują jedynie 26 sekund, my wolimy zmniejszać ryzyko i nie sprawdzać na własnej skórze, czy te najbardziej kontrowersyjne, mimo że dopuszczone do obiegu, nie generują negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Wybierając “clean beauty” mamy poczucie, że zyskujemy naprawdę wiele, jednocześnie chroniąc to, czego najbardziej nie chcielibyśmy stracić. 

Dbasz o środowisko naturalne: Szkodliwe substancje zawarte w kosmetykach trafiają nie tylko do krwioobiegu. Poprzez odpływy w wannach i umywalkach trafiają prosto do mórz i oceanów, niszcząc naturalny ekosystem – najlepszym przykładem jest chociażby wpływ toksycznych substancji w kremach do opalania na degradację rafy koralowej. Te, które trafiają na wysypiska śmieci mogą przyczyniać się do degradacji ziemi. Wybierając produkty zawierające substancje nieszkodliwe dla Twojego ciała możesz mieć pewność, że nie będą wywierać złego wpływu na środowisko naturalne. 

Małymi działaniami generujesz duże zmiany: Wzrost zainteresowania sektorem “clean beauty” ze strony konsumentów wymusza konkretne działania producentów. Nie mówimy tylko o małych manufakturach kosmetycznych, ale również najsilniejszych rynkowych graczach. Jedna z największych światowych sieci drogerii Sephora stworzyła własną listę produktów i substancji zakazanych ze względu na wysoką szkodliwość i poszerza ofertę czystych kosmetyków, dzięki czemu stają się łatwiej dostępne na całym świecie. Koncerny takie jak Shiseido czy Unilever, który od niedawna jest właścicielem popularnej skandynawskiej marki Ren, coraz częściej poszerzają swoje portfolio o produkty bez kontrowersyjnych składników. Nie mamy wątpliwości, że wartości moralne niekoniecznie muszą być głównym motorem tych zmian, ale im częściej będziemy sięgać po czyste kosmetyki, tym bardziej będziemy utwierdzać producentów w przekonaniu, skąd w najbliższych latach może płynąć największy zysk. 

clean beauty
Zdjęcie Kelsey Curtis/ Unsplash

Jak wybierać? 

Jesteśmy otwarci na poznawanie nowinek kosmetycznych, ale za każdym razem, kiedy mamy stestować nowy krem czy podkład na własnej skórze, stosujemy zasadę ograniczonego zaufania. Przyciągające wzrok opakowania, wprawiające w dobry nastrój kampanie reklamowe czy chwytliwe hasła marketingowe to coś, co może sprawić, że popędzimy do kasy bez sprawdzenia, co właściwie kupujemy. Żeby nie popełniać tego błędu, kieruj się kilkoma prostymi zasadami:

1. Nie ulegaj hasłom reklamowym typu „wolny od…”. To, że w składzie kosmetyku nie znajdziesz jednej szkodliwej substancji nie musi oznaczać, że całkowity skład produktu jest czysty.

2. Pamiętaj, że mimo dość restrykcyjnych na tle innych krajów regulacji w Unii Europejskiej, nawet dopuszczone i przebadane substancje mogą być kontrowersyjne. Za takie uważa się między innymi SLES, SLS, parabeny i ftalany. To, że coś znalazło się na półce sklepowej nie oznacza, że musi znaleźć się na półce w Twojej łazience. Więc po prostu czytaj składy.

3. Zawsze pamiętaj o predyspozycjach własnego ciała. Bierz pod uwagę, że również naturalne składniki pochodzenia roślinnego mogą szkodzić skórze, np. wywołując alergie. Przed użyciem nowego produktu zawsze zrób prosty test, nakładając minimalną ilość produkty na nadgarstek, odczekaj 24 godziny i zobacz, jak zareaguje Twoja skóra. 

4. Kupuj kosmetyki ze sprawdzonych źródeł. Jeśli zamiast wizyty w drogerii wybierasz zakupy u koleżanki koleżanki koleżanki, upewnij się, że jej domowe kosmetyki wytwarzane są w sterylnych warunkach. Jeśli nie, bardzo szybko mogą rozwinąć się w nich niepożądane mikroorganizmy, które mogą wywołać podrażnienia, a nawet choroby skórne. 

Jeśli chcesz poszerzyć wiedzę z zakresu kosmetycznych składników, na pewno zainteresuje Cię nasz artykuł o tym, czym jest marka wegańska, znajdziesz go TU

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.