Życiowe zmiany nie muszą wiązać się z życiową rewolucją. Można wprowadzać je małymi krokami, oswajając się z nową rzeczywistością i pozostawiając sobie przestrzeń na obserwowanie własnych emocji. Od czego warto zacząć? Oto lista naszych propozycji, które rozbudzą Twój apetyt na to, co nowe i naprawdę dobre.
Bez skoków na głęboką wodę
Strefa komfortu wcale nie musi być pozytywnym miejscem. Może być pozorna i kusić tym, co znane i sprawdzone, ale niekoniecznie przyjemne, dające szczęście i poczucie bezpieczeństwa. Perspektywa zmian może jednak być tak przytłaczająca, że będziemy odkładać zabranie się za to, co lepsze, na nigdy nie nadchodzące „jutro”. Co zrobić, żeby nie dać się przeciążyć i zawalczyć o to, co może służyć nam bardziej niż dotychczasowe zwyczaje, relacje czy środowisko? Po prostu zacząć. Małymi krokami, na małych polach i w krótkich interwałach czasowych. Takie oswajanie się może pokazać, że strach ma wielkie oczy, a wewnętrzny leń, stanowiący zasłonę dymną dla lęku i niepewności, aktywujący się za każdym razem, kiedy chcemy zabrać się do działania, zacznie rzadziej dochodzić do głosu. Jak wykonać pierwszy krok w kierunku życiowych zmian? Oto nasze propozycje:
10 minut mindfulness
Telefon do rodziców, spotkanie z przyjaciółką, planowanie wakacji z mężem, zakupy w supermarkecie pełnym ludzi… A gdzie przestrzeń TYLKO DLA CIEBIE? Podpowiadamy: w Tobie. Jak twierdzą specjaliści, regularna praktyce zaglądania w głąb siebie bez koncentrowania się na zewnętrznych rozpraszaczach i kultywowania bycia tu i teraz pomaga redukować wysoki poziom stresu, minimalizuje ryzyko depresji, zmniejsza ryzyko generowania czarnych scenariuszy i ruminacji. Przez chociaż 10 minut dziennie po prostu bądź i obserwuj otaczający Cię świat i emocje bez osądzania ich czy próby interpretacji. Mindfulness jest jedną z form medytacji, które pomogą przywrócić Twojemu życiu równowagę. Więcej o tej i innych praktykach przeczytasz TUTAJ.
1 zdrowy posiłek dziennie
Pamiętaj, że ostateczna wygrana jest sumą małych zwycięstw, więc zamiast czekać na dzień, kiedy Twoje ciało da Ci jasny sygnał „już nigdy nie będę mieć ochoty na czekoladę”, zrezygnuj z myślenia wszystko albo nic i zacznij przemycać do swojej diety małe porcje dobra każdego dnia. Domowa owsianka zamiast przepełnionych cukrem gotowych płatków śniadaniowych, świeży owoc zamiast soku z kartonu (a w zasadzie ze słodzonego koncentratu), pyszny, gęsty chleb na zakwasie zamiast dmuchanej, białej bułki, która zamieni się w Twoich jelitach w kulkę o konsystencji zbitego kauczuku – rozkochuj się w dbaniu o siebie jedzeniem bez konieczności wyrzucania wszystkiego z domowej spiżarni. A jeśli słowo „zdrowe” kojarzy Ci się z „niesmaczne”, czy „nudne” koniecznie sprawdź nasze Twigowe przepisy na pożywne desery. Gwarantujemy, że jedyne, co przyjdzie Ci do głowy po ich spróbowaniu to „o wow!”. Znajdziesz je TUTAJ.
Książka zamiast serialu przed snem
Ponad 85% Amerykanów ogląda Netflix i inne serwisy streamingowe przed snem. Przyznajemy, że nam też czasem zdarza się powielać upodobania sąsiadów zza wielkiej wody, ale staramy się, żeby nie była to prawidłowość każdego wieczoru. Wystawianie się na promieniowanie niebieskiego światła może całkowicie rozregulować nasz rytm dobowy, a w konsekwencji namieszać w pracy układu nerwowego, krwionośnego, pokarmowego, a nawet odpornościowego. Jeśli zależy Ci na tym, aby sen oznaczał prawdziwą regenerację dla całego organizmu, zamień odcinek serialu na jeden rozdział książki. Badania pokazują, że regularne czytanie wspiera neuroplastyczność mózgu, poprawia pamięć i kreatywność, a nawet może przysłużyć się długowieczności!
Autokomplement zamiast krytycznej uwagi pod własnym adresem
Jak często zdarza Ci się biernie wysłuchiwać monologów Twojego wewnętrznego krytyka? Za krótkie nogi, za małe usta, zbyt wolny bieg, za małe mieszkanie – wymyślanie powodów, przez które możemy się czuć niewystarczająco dobrzy, to pole, na którym potrafimy dawać prawdziwy popis kreatywności. A gdyby tak zamienić chociaż jeden negatywny komunikat dziennie na świadomie wybrane – i świadomie wysłuchane – dobre słowo pod własnym adresem? Już jeden komplement wystarczy, żeby wyrwać się ze spirali wiecznego umniejszania sobie. Co więcej, wypowiedziany na głos pozytywny komunikat dla samego siebie to trening pozytywnego myślenia, który z pewnością przyda się wszystkim tym ze skłonnością do czarnowidztwa i katastroficznego myślenia.
Odcięcie 1 toksycznej znajomości
Fundamentami toksycznej relacji są: rywalizacja, konflikt i potrzeba kontroli. Niezależnie od tego, jak bardzo zależy Ci na utrzymaniu relacji o znamionach toksyczności, musisz brać pod uwagę, że tkwiąc w niej zamiast poczucia bezpieczeństwa i życiowego dobrostanu zaznasz raczej niepewności, umniejszania, zazdrości i awantur. Pamiętaj też, że taki pakiet doświadczeń od bliskiej osoby może sprawić, że Twoja pewność siebie zacznie się zmniejszać, w konsekwencji osłabiając Cię emocjonalnie, a im mniejsze będzie Twoje poczucie siły, tym trudniej będzie Ci z takiej relacji wyjść. Zamiast czekać, aż wyeksploatujesz się z całych wewnętrznych zasobów, spójrz krytycznie na swoje relacje i poszukaj tych, które mogą mieć toksyczny potencjał. O tym, jak sobie z nimi poradzić, przeczytasz więcej TUTAJ.
Trzymanie się starych, utartych, ale niekoniecznie pożytecznych schematów może być konsekwencją nieprzepracowanych traum. O tym, jak je rozpoznać i rozpracować, więcej przeczytasz TUTAJ.