Żyjemy w świecie emocji. To one kierują naszymi decyzjami, formują relacje i nadają kształt naszym wrażeniom. Emocje to nie tylko to, co przeżywamy wewnątrz, mają one bowiem bezpośredni wpływ na to, w jaki sposób reaguje ciało. To system powiązań, które sygnalizują nam drogę i dają obraz tego, w jaki sposób dana sytuacja, zarówno życiowa, jak i ta chwilowa „tu i teraz” jest przez nas odbierana. A do czego potrzebna jest nam złość?
W świecie emocji
Emocje powstają w mózgu, a dokładnie w jego części ssaczej. Mózg ten nazywany jest także układem limbicznym. To tu, poza emocjami, tworzy się popęd seksualny , tu także powstają procesy, których celem jest „nasza obrona”.
W toku ewolucyjnym coraz większą rolę odgrywać zaczęła część intelektualna, przez co nasz kontakt z emocjami stał się utrudniony. Dodatkowo, podział emocji na „złe i dobre” sprawił, że część z nich stała się niepożądana.
Na co nam złość?
Wyróżniamysześć podstawowych emocji: radość, smutek, wstręt, strach, zaskoczenie i złość. Do tych najbardziej „niechcianych” zdecydowanie zalicza się złość. Niechlubna sława złości (i pośrednie jej wściekłość, zdenerwowanie czy gniew) sprawia, że budzi ona złe skojarzenia i chcemy się jej pozbyć lub przynajmniej zaprzeczyć jej istnieniu. Zapominamy jednak o najważniejszym- każda emocja niesie za sobą cenną informację, a zamiast ją tłumić warto się jej przyjrzeć i zrozumieć.
Czy zastanawiałaś/zastanawiałeś się kiedyś do czego potrzebna nam jest złość? Złość broni naszych granic, współpracuje z naszym systemem moralnym, ostrzega przed sytuacjami, w których zagrożone są nasze wartości. Towarzyszy również sytuacjom, w których oczekiwania lub pragnienia nie zostały spełnione. Złościmy się na niesprawiedliwość, ale też złościmy się na to, że przypalił się nam garnek. Niezależnie od powodu, złość ma funkcję informacyjną, a zła reputacja wynika najczęściej z mylenia jej z agresją. Dlatego też tak trudno pozwolić sobie chociażby na gniew. Boimy się go również u innych. Wielokrotnie to efekt wychowania oraz przyjętych kulturowo norm.
Czy powinniśmy pozwalać sobie i innym na złość? Zdecydowanie tak. Inaczej, blokując jej przepływ, kierujemy ją „na siebie” lub stawiamy się w pozycji kozła ofiarnego. Bywa również, że silnie przyblokowany gniew pojawia się w innej sytuacji i przeradza się w niekontrolowany wybuch.
Naucz się złościć
Często już od najmłodszych lat uczymy dzieci, że „brzydko jest się złościć” czy „złość piękności szkodzi”. Hierarchizując i dzieląc emocje sprawiamy, że dziecko przeżywa wzburzenie nadmiernie lub przemienia złość w smutek i wyraża to w płaczu. Zdarza się, że taka forma ekspresji złości zostaje z nami i w wieku dorosłym, przez co większość kłótni i trudnych sytuacji wywołuje w nas łzy. Tłumiona złość może nawet wywołać nerwice czy choroby somatyczne.
Pozwól sobie na złość! Bez niej nie mamy szans na asertywność, a wypierając ją możemy również nieświadomie wykazywać zachowania agresywne, poprzez które będziemy dawać upust naszym emocjom. Dbając, by zawsze i wszędzie było miło i przyjemnie dajemy przyzwolenie na przekraczanie granic- naszych, poprzez brak reakcji lub innych, kiedy sami je naruszamy (ironizowaniem, łamaniem norm, obracaniem gniewu w żart).
Złość w psychoterapii
Wiele ludzi ma wyobrażenia, że ich złość będzie destrukcyjna dla relacji lub odsłoni słabości. Tymczasem, dla przykładu, kłótnie w związku ( z zachowaniem szacunku i uważności) potrafią napędzić dynamikę i zwrócić uwagę na potrzeby partnera/partnerki.
Podobnie ma się sytuacja gniewu w psychoterapii. W toku jej trwania pacjent ma wiele powodów, by się złościć. Najczęściej jednak stara się swój gniew zataić, w strachu przed jego przeżywaniem lub też wyrzuca go chaotycznie, bez refleksji nad tym, co jest jego źródłem. Bywa również tak, że pacjent wrogie emocje, odczuwane do ludzi ze swojego życia, w procesie terapii kieruje na terapeutę.
Tu zadaniem terapii jest, między innymi, rozpoznanie funkcji gniewu, oswajanie jej, a także pokazanie, że złość jest naturalna w kontaktach z innymi i nie prowadzi do kary lub odwetu (co często jest nam przekazywane w dzieciństwie). Terapeuta przygląda się negatywnym emocjom, utrzymuje je (pomieszcza, konteneruje), by w odpowiednim momencie „oddać je” pacjentowi w formie interpretacji, otwierając możliwość omówienia ich. W mikroświecie gabinetu pacjent uczy się doświadczać i wyrażać irytację czy wściekłość, by potem móc przenieść to na makroświat poza terapią. Jednocześnie ma szansę doświadczyć poczucie sprawczości, jakie rodzi adekwatna i zrozumiała złość.
Daj sobie prawo do złości
Najważniejszym elementem jest konstruktywne wyrażanie złości oraz wewnętrzne przyzwolenie na jej odczuwanie. Jednocześnie nie traćmy z oczu świadomości na co lub na kogo się złościmy. Bywa, że już to da nam ulgę i poprowadzi do wyciszenia.
Zaakceptowanie naszej gniewnej strony i danie sobie prawa do niej pozwoli zaakceptować ją u siebie i innych. To, co ujarzmione nie budzi już takiego lęku. Popatrz więc na złość, jak na pokład energii, do której każdy ma prawo i potraktuj jak naturalny element ludzkiej natury.
Więcej o złości piszemy TU.