Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Umysł - Rozwój osobisty
04.07.2021

Co się dzieje, gdy porównujemy się do innych?

Co się dzieje, gdy porównujemy się do innych?
Zdjęcie Nicolas Lobos/ Unsplash
Zdjęcie Nicolas Lobos/ Unsplash

Czy porównywanie się do innych musi być z założenia złe? A jeśli nie, to kiedy następuje moment przekroczenia granicy, za którą motywująca siła zamienia się w destrukcję emocjonalną? Sprawdzamy, jak operować osobistymi punktami odniesienia, żeby nie wyrządzać sobie krzywdy. 

Nie taki diabeł straszny 

Studenci najbardziej prestiżowych uczelni popełniają samobójstwa, bo nie czują się tak zdolni jak koledzy z ławki. Nastolatki decydują się na inwazyjne operacje plastyczne, bo nie czują się równie ładne co ich idolki z pierwszych stron gazet. Młode mamy nie mogą poradzić sobie z depresją poporodową, bo niezależnie od tego co zrobią, ciągle wydaje im się, że nie spełniają roli rodzica z poradników. Niektórzy psychologowie sugerują, że mechanizm porównywania się do innych może oddziaływać na nas równie mocno co intensywny głód, pragnienie czy żądza zaspokojenia fizycznego. Dlatego często nawet mimo najlepszych chęci przestać porównywać się jest po prostu bardzo trudno. Ale czy na pewno jest tak, że porównując się do innych zawsze wyrządzamy sobie krzywdę? Niekoniecznie. Zestawianie naszych celów, sił, planów i osiągnieć z tym samym pakietem u innych osób może mieć też pozytywny wpływ na nasze życie:

Pokazuje nowe perspektywy Obserwując życia innych łatwiej jest wyjść ze schematu, w którym się (być może) zapętliło. To poszerzanie horyzontów, wskazywanie nowych dróg rozwoju, dokładanie nowych opcji do tego, co naszym zdaniem jest w życiu możliwe. 

Aktywuje zmysł rywalizacji Nie mamy tu na myśli wyścigu szczurów, tylko zdrową dawkę „kopniaka” do działania, którą odczuwamy obserwując sukcesy innych. 

Wzmaga poczucie wdzięczności Nie jest tak, że wokół siebie mamy jedynie tych ludzi, którzy w naszym odczuciu reprezentują „tych, którym się bardziej udało”. Obserwując to, ile trudu, cierpienia czy samotności na co dzień towarzyszy innym, łatwiej jest nam docenić to, co mamy tu i teraz.

Zdjęcie Hello Revival/ Unsplash

Porównywanie kontrolowane

Skoro porównywanie się do innych jest wpisane w to, jak filtrujemy świat, warto nauczyć się wykorzystywać ten mechanizm jako pozytywny bodziec. Oto kilka prostych przykładów na to, jak nie pozwolić mu się stać chorobą, która kawałek po kawałku będzie zjadać nasze poczucie własnej wartości. 

Nie wierz w iluzję życia idealnego

Przyjrzyj się temu, co pojawia się w Twojej głowie, kiedy obserwujesz życia innych, np. w social mediach. Czy zdarza Ci się myśleć, że innym zawsze się wszystko udaje, że tylko Ty tkwisz w martwym punkcie, a przy okazji nie radzisz sobie z dietą, treningiem, przewijaniem dziecka i sprzątaniem? Pamiętaj, że to, co widzisz, to tylko wycinki rzeczywistości, do których samodzielnie doklejasz łatkę świata idealnego. Dr Joe Dispenza neurobiolog, w swojej bestsellerowej książce „Jak zerwać z nałogiem bycia sobą” sugeruje, że nasza rzeczywistość jest w dużej mierze kształtowana przez to, w jaki sposób nasz mózg został zaprogramowany w dzieciństwie. Nasze przekonania, w tym te z kategorii „zawsze mam gorzej” czy „nigdy mi się nie uda”, posuwają nas w kierunku określonych , często destrukcyjnych działań, a idealizowanie żyć innych jeszcze bardziej nas w nich utwierdza. Na szczęście dzięki świadomej pracy można zmienić to, w jaki sposób funkcjonuje nasz mózg i zamiast skupiać się na iluzji idealnego życia kolegów, zacząć budować własną, szczęśliwą codzienność. Jak? Koniecznie sięgnij po książkę dr Dispenzy po szczegóły! 

Zdjęcie Kinga Cichewicz/ Unsplash

Pamiętaj o punkcie startowym

Nieustannie sprawdzasz, co osiągnęli Twoi równolatkowie? Poza punktem docelowym nie zapomnij przyjrzeć się temu startowemu. Nie każdy staje na początku drogi wyposażony w narzędzia takie jak spore zaplecze finansowe, idealne geny, wysoka samoocena czy możliwość skorzystania z najlepszej edukacji już od podstawówki. To, gdzie zaczynamy, nie musi zdeterminować tego, gdzie skończymy, ale może wpłynąć na to, jak szybko osiągniemy cele i zrealizujemy marzenia. Przypatrując się punktom startowym innych  ludzi możesz zauważyć, że dotarcie na metę wymagało od nich minimalnego, lub po prostu dużo mniejszego niż Twój, wysiłku, dlatego osiągnęli coś szybciej. 

Zadawaj sobie pytanie: jak?

Naucz się stawiać ludzi, którzy osiągnęli coś, co osiągnąć chcesz Ty, jako wzorce. Zamiast skrycie zazdrościć, otwarcie szukaj odpowiedzi na to, jak im się to udało. Może umów się na rozmowę i skorzystaj z ich ekspertyzy? Może przyjrzyj się ich sieci kontaktów zawodowych i postaraj się nawiązać nowe znajomości? Albo umów na wspólny trening na siłowni i wdroż w życie ich porady sportowe? Obserwuj, zadawaj pytania, otwarcie proś o wsparcie i nie interpretuj go jako traktowania z góry.

Przypominaj sobie o własnej wartości

„Żyjemy w kulturze, która nigdy nie jest wystarczająca: nigdy wystarczająco dobra, dość chuda, wystarczająco popularna, niewystarczająca liczba obserwujących na Twitterze… Jest tylko jedna droga wyjścia z niedostatku i to wystarczy. W pewnym momencie wystarczy powiedzieć „ wystarczy”: wystarczy . To, co robię, wystarczy. Chodzi o to, żeby budzić się rano i mówić: Nieważne, co się robi, ile i jak się robi, jestem wystarczający i jestem godny przynależności, miłości i radości ” Autorką tych jakże mądrych słów jest Brene Brown, amerykańska wykładowczyni znana publiczności na całym świecie ze swoich książek i wystąpień, prezentujących wyniki jej badań nad wrażliwością, odwagą, poczuciem własnej wartości oraz wstydem. Warto przełożyć je na codzienny mechanizm, w ramach którego będziemy powtarzać sobie, że niezależnie od tego, jak ktoś inny wygląda, ile zarabia, jak świetny ma związek czy piękny dom, my też jesteśmy wartościowi. 

Zdjęcie Hello Revival/ Unsplash

Naucz się gratulować

Kiedy porównujemy się do innych, bardzo często zaczynamy odczuwać zazdrość. Jest to złożona emocja, na którą składa się uczucie frustracji , smutku i złości w momencie, gdy ktoś inny ma lub przeżywa coś, czego chcemy my. Badania pokazują, że gratulowanie sukcesu innym może wywoływać w nas samych uczucie radości. Jeżeli czujesz, że zazdrość zżera Cię od środka za każdym razem, kiedy wypadasz słabo w zestawieniu z osobą, do której się porównujesz, zamień negatywne odczucia na pozytywny bodziec i po prostu powiedz „gratuluję!”. Pamiętaj, że pozytywne emocje nakręcają do działania, a odczuwając radość łatwiej Ci będzie przystąpić do pracy nad własnym rozwojem. 

Jeżeli tracisz bardzo dużo czas na porównywanie się do innych, to nie dość, że zostaje Ci go bardzo mało na skupienie się na sobie, to jeszcze pewnie po drodze tracisz sporo energii i aktywujesz mechanizm prokrastynacji. Chcesz nauczyć się z nim walczyć? Sprawdź nasze patenty na to, aby przestać odkładać wszystko na później. Znajdziesz je TUTAJ.

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.