Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Życie - Planeta
03.10.2020

Domowy mini ogródek: patent na redukcję stresu, less waste i nie tylko.

Domowy mini ogródek: patent na redukcję stresu, less waste i nie tylko.
Zdjęcie Canva
Zdjęcie Canva

Gdybyśmy Ci powiedzieli, że za kilka złotych możesz mieć nielimitowany dostęp do świeżej bazylii, jednocześnie chroniąc świat przed zalewem plastiku? Albo przenieść dobroczynny wpływ natury na zdrowie psychiczne i fizyczne do zacisza własnego parapetu, regularnie przy tym oszczędzając? Nie mamimy Cię wizją zagadkowej utopii, a chcemy zachęcić do przygody z hodowaniem własnego, domowego mikro ogródka. I mamy twarde dowody na to, że warto. Co zatem zyskasz, zaczynając już dziś?

Bardziej docenisz to, co masz na talerzu

Zgodnie ze statystykami opublikowanymi przez NY pod koniec 2017 r., co roku globalnie marnowane jest ok 1.3 miliarda ton żywności, co stanowi aż 1/3 światowych zbiorów. Im bogatsze kraje, tym większy problem:  szacuje się, że aż 40% kupowanej w nich żywności jest po prostu wyrzucane do śmietnika. Nie dziwią więc dalsze statystyki: rocznie w samych Stanach Zjednoczonych marnuje się żywność o ekwiwalencie ponad 160 miliardów dolarów. Ale to zjawisko to nie tylko aspekt ekonomiczny, ale również ekologiczny: pozostaje po nim ślad węglowy o łącznej masie ponad 3,3 miliarda ton rocznie. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nasze półki sklepowe uginają się od nadmiaru produktów, miasta oferują bogatą ofertę gastronomiczną, a lodówki mają pojemności znacznie przekraczające pojemność żołądków nawet dużej rodziny. Dlatego jako globalna społeczność zatraciliśmy postrzeganie dostępu do jedzenia jako przywileju, bo zawsze mamy je na wyciągnięcie ręki. Własne uprawy, nawet te na kuchennym parapecie pomagają uświadomić, ile czasu i zaangażowania wymaga wyhodowanie kiści pomidorów czy świeżych ziół. Dzięki temu, że zrozumiemy mechanizm pozyskiwania jedzenia w skali mikro, na pewno bardziej uwrażliwimy się na problem w skali makro. A ta, jak jasno pokazują liczby, wymaga naszej codziennej interwencji. 

Zdjęcie Cassidy Phillips/ Unsplash

Chętniej zaczniesz sięgać po produkty roślinne

Podobnie jak siejesz ziarna, żeby wyrosły z nich plony, tak samo możesz zasiać w sobie upodobanie do kuchni roślinnej. Pielęgnowanie własnego warzywniaczka to świetny sposób na to, żeby kierować swoje kulinarne upodobania w kierunku plant-based. Jak pokazuje Raport Nelsona z 2019 roku, aż 40% Amerykanów deklaruje zwiększenie świadomego włączania produktów pochodzenia roślinnego do swojej diety.Wynika to zarówno ze zwiększonego dostępu do różnorodnej żywności wegańskiej i wegetariańskiej jak również zwiększonej świadomości związanej z hodowlą zwierząt na ubój: niehumanitarnych warunków panujących na fermach, emisji gazów i innych zanieczyszczeń czy zużycia wody niezbędnej do produkcji mięsa. Jeśli masz obawy, że kuchnia roślina jest nudna, monotonna i niesmaczna, Twój mały domowy ogródek przy odpowiednim zaangażowaniu  może przyczynić się do wielkiej, żywieniowej zmiany na lepsze.

Zaczniesz zużywać mniej jednorazowych opakowań

Czy wiesz, że aż 40% światowej produkcji plastiku zużywana jest na opakowania, w szczególności te jednorazowe? Znaczna część z nich ląduje w morzach i oceanach: szacuje się, że rocznie trafia do nich aż 18 miliardów ton plastikowych opadów. Mimo że recykling staje się coraz bardziej popularną formą dbania o środowisko, plastik w dalszym ciągu przetwarza się w niewystarczającym stopniu: na świecie recyclingowi poddaje się tylko 1/5 światowych odpadów, z czego 30% w całej Europie, 25% w Chinach i jedynie 9% w Stanach Zjednoczonych. Korzystając z własnych zasobów i popularyzując ideę domowych ogródków, możesz przyczynić się do poprawy tych statystyk. Myślisz, że to gra nie warta świeczki? Przypomnij sobie ostatnie zakupy w markecie. Zafoliowane pojedynczo ogórki, pomidory w plastikowych koszyczkach, jednorazowe torby do pakowania świeżych ziół. Rozpakowując je w domu możesz utonąć w prywatnym morzu plastiku. Możesz, ale na szczęście nie musisz! 

Zdjęcie Canva

Zredukujesz stres

Bycie domowym ogrodnikiem ma działanie paramedytacyjne. Skupianie się na jednostajnej czynności pielęgnowania roślinek, podlewaniu, przycinaniu, przesadzaniu, pomaga obniżyć ciśnienie krwi oraz hormon stresu, czyli kortyzol. Badania pokazują, że potrafimy przywiązać się hodowanych przez nas upraw, a ich wzrost czy kwitnięcie wywołują produkcję endorfin. Jeśli zatem jest Ci smutno, zjedz coś pysznego. Tylko najpierw to samodzielnie wyhoduj! 

Oszczędzisz!

Do roślin najczęściej uprawianych w warunkach domowych należą świeże zioła: mięta, bazylia i kolendra. Nic dziwnego, ich koszt zakupu to średnio 5 zł za małą doniczkę. Ze względu na smak i wszechstronne zastosowanie używamy ich dużo i często, i adekwatnie do tego musimy uzupełniać zapasy. Świeże zioła są jednak bardzo łatwe w uprawie, nie wymagają ani wyjątkowych warunków, ani zaangażowania czasowego, więc przy odpowiedniej organizacji możesz mnożyć zainwestowane 5 zł bez końca! 

Jeśli nie masz doświadczenia w uprawianiu roślin, zacznij od tych niewymagających częstego podlewania, nawożenia czy przycinania. W warunkach domowych dobrze rośnie się świeżym ziołom, pietruszce naciowej, roszponce, ostrej papryczce, pomidorkom koktajlowym, ogórkom sałatkowym czy burakom liściowym.  Są to rośliny całoroczne, o krótkim okresie wegetacji, a do ich uprawy nie potrzebujesz nawet balkonu, bo będzie im dobrze na nasłonecznionym parapecie. 

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.