Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Ciało - Pielęgnacja
16.11.2021

Kosmetyki z kryształami, czy naprawdę działają?

Kosmetyki z kryształami, czy naprawdę działają?
Zdjęcie Canva
Zdjęcie Canva

Liczysz, że krem z drobinkami kryształów, minerałów i kamieni szlachetnych zapewni Twojej cerze meta zastrzyk piękna? Zanim wystawisz go do księżyca do ładowania kosmiczno-kosmetyczną energią sprawdź, czy producent nie bawi się w marketingowe gierki. 

Ładowanie pięknem

Czytanie składów kosmetyków to podstawa świadomych, urodowych, wyborów. Wiemy z grubsza, co powinno widnieć na pierwszych miejscach list na etykietach, a co w ogóle nie powinno się na nich znaleźć. Wyższy stopień wtajemniczenia to czytanie nie tylko składów, ale umiejętność ocenienia, czy ilość składniku zawartego w miksturze faktycznie ma jakieś znaczenie dla jej działania. Świat kocha kryształy i inne drogocenne kamienie, a my razem z nim, a od dłuższego czasu ta ezoteryczna strefa zaczyna przenikać się ze strefą beauty. Kate Hudson twierdzi, że od lat na półce z kosmetykami trzyma naładowane kryształy, dzięki czemu kremy, sera i maseczki mają działać ze zdwojoną mocą, a Miranda Kerr zamieniła swoją obsesję na punkcie kryształu różowego w skuteczny chwyt marketingowy. Zapewnia, że każdy produkt wyprodukowany przez jej markę Kora Organics, zanim trafi do opakowania, jest przelany przez filtr wykonany właśnie z tego kryształu. Nic więc dziwnego, że na fali popularności tych energetycznych gadżetów inni producenci kosmetyczni starają się wycisnąć z kryształów ile się da – ostatnio coraz częściej wprost, do słoiczków, buteleczek i tubek. Czy kosmetyki ze sproszkowanymi, magicznymi kamieniami to hit nadchodzących miesięcy? I co najważniejsze, czy naprawdę działają?

Zdjęcie Canva

Ile gram dobrej energii? 

Producenci kosmetyków z drobinkami kryształów i minerałów obiecują naprawdę dużo. Ich produkty mają działać lepiej niż standardowe produkty konkurencji, ponieważ odpowiednio wyselekcjonowane i uprzednio naładowane energią o wielkiej mocy kamienie mają pobudzać nasz wewnętrzny system energetyczny. Dzięki udrożnieniu blokad i wzmocnieniu kanałów energetycznych nasze twarze powinny świecić wewnętrznym blaskiem w sposób, jakiego nie zapewni nawet największa dawka najczystszego kwasu hialuronowego. Dodatkowo, znikać mają zaczerwienienia, zmarszczki i wszelkie niedoskonałości. Gdyby tego było mało, produkty z kryształami mają jeszcze jeden wabik – najlepiej sprawdzają się wykorzystywane w ramach coraz bardziej popularnych rytuałów beauty. Medytacje, afirmacje czy wystawianie na działanie światła księżyca mają sprawiać, że ezokosmetyki będą jeszcze skuteczniejsze. Jako osoby uwielbiające poświęcić przynajmniej 5 minut każdego dnia na rutynę self-care w łazience przyznajemy, brzmi zachęcająco. Ale jeszcze bardziej brzmi to jak wykorzystanie wszystkich najpopularniejszych trendów urodowych: minimalizmu, natury, rytuałów i okraszenia ich wabiących blaskiem, kryształowym pyłem. Żeby mieć pewność, że nie płacimy jedynie za czyjś genialny patent marketingowy, ale też realne rezultaty, przyglądamy się temu, co kryje  się – lub co powinno się kryć – w kryształowych produktach.

Kamienie, które najczęściej pojawiają się w składach kosmetyków, to:

Malachit: ma zmniejszać działanie wolnych rodników, chronić przed szkodliwym skutkami promieniowania UV, oczyszczać ciało na poziomi fizycznym i energetycznym. 

Czarny turmalin: przypisuje się mu silne działanie anti-age, ma dodawać witalności, ujędrniać i poprawiać koloryt skóry.

Kryształ górski: detoksykuje nie tylko duszę, ale również i skórę, dzięki czemu może wspomagać leczenie trądziku. 

Kryształ różowy: ma działać tonizująco na skórę i dodawać tak dużo dobrej energii, że na twarzy będzie malować się tylko uśmiech. 

Kamień księżycowy: przypisuje mu się silne działanie kojące, nawilżające i tonizujące.

Ametyst: może wspomagać regulację wydzielania sebum.

Jadeit: stosowany regularnie, powinien działać kojąco, minimalizować podrażnienia, a przy okazji wzmagać poczucie harmonii.

Zdjęcie Edz Norton/ Unsplash

Czy faktycznie działają? Nauka jest bezlitosna: nie ma jednoznacznych dowodów na to, że kryształy mają jakikolwiek wpływ na zdrowie czy urodę w związku z energią, którą mogą oddziaływać. Na tym poziomie przypisuje się im efekt placebo, co oczywiście też nie jest złe. Psychologowie przypominają, że wiara w swoje przekonania naprawdę potrafi zdziałać cuda, a zero-jedynkowe nastawienie na cel może sprawić, że faktycznie łatwiej będzie nam go osiągnąć. Pytanie tylko, czy warto za to płacić marżę producentowi, ale tutaj, tak jak w każdej innej kwestii związanej z wiarą, wybór pozostawiamy Wam. 

Tylko wiara, czy jednak wiedza?

Skuteczność kosmetyków z kryształami i minerałami nie wynika jedynie z przekonań w skuteczność przepływu energii. Badania pokazują, że sproszkowane kamienie, wykorzystywane np. w zabiegach mikrodermabrazji lub domowych peelingach mają działanie złuszczające, przez co skóra faktycznie wygląda na gładszą, bardziej promienną, a dzięki głębszym wchłanianiu się składników aktywnych na bardziej odżywioną. Podobny efekt można jednak uzyskać przy użyciu innych, w tym naturalnych, produktów o mechanicznym działaniu złuszczającym, np. drobno zmielonych orzechów, pestek moreli, soli czy cukru. Warto też pamietać, że nawet te kamienie, które mają potwierdzone naukowo, nie energetyczne działanie, takie jak krzemień pasiasty (działanie antyseptyczne i antybakteryjne, złoto (działanie anti-age, normalizujące i antyoksydacyjne czy aktywny węgiel (działanie detoksykujące), żeby przynieść realny efekt, muszą znaleźć się wysoko na liście składników. Te na szarym końcu będą stanowiły drogi, ale nieskuteczny dodatek. 

Zdjęcie Canva

Zanim wydasz spore pieniądze na kosmetyk z dodatkiem sproszkowanych kryształów i minerałów, upewnij się, że ich ilość w produkcie jest wystarczająca, aby zadziałał również na poziomie nie energetycznym. Jeśli kwarcu, turmalinu czy krzemienia będzie w nim jak na lekarstwo, zastanów się, czy idąc za przykładem Kate Hudson, nie lepiej dodać pozytywnej energii ulubionym produktom przy pomocy kryształów, które już masz w domu. O tym, jak je naładować i oczyścić, więcej przeczytasz TUTAJ. :

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.