Jesteśmy fanami sezonowości. Dla nas to wyczekiwanie na ulubione, świeże produkty, różnorodność na talerzu i większe docenianie naturalnego rytmu natury. Jednak wraz z porami roku zmienia się nie tylko dostępność niektórych składników, ale też moda na nie. Sprawdzamy, na punkcie jakich diet oszalał w ostatnich miesiącach świat.
Po co właściwie jemy?
Sprawdzając nowinki świata wellness, niezależnie od tego czy to kolejne superfoods czy innowacyjna metoda brania prysznica, zawsze sprawdzamy, co na ten temat mają do powiedzenia branżowe autorytety, mówiące nie sloganami reklamowymi, a naukowo potwierdzonymi faktami. W przypadku diet lubimy odwoływać się do słów Marka Hymana, który jak mantrę powtarza, że kierowanie się modą w kwestii wyboru sposobu odżywiania może przynieść katastrofalne skutki dla zdrowia. Dlaczego? Bo żądza poprawy sylwetki albo uzyskania błyskawicznych rezultatów zdrowotnych sprawia, że:
– Nie weryfikujemy informacji,
– Mamy tendencję do zaniżania zapotrzebowania kalorycznego,
– Inwestujemy w drogie suplementy, które tak naprawdę nie działają,
– Zbyt długo korzystamy z osłabiających organizm monodiet,
– Nieumiejętnie komponujemy posiłki, doprowadzając do deficytów składników odżywczych,
– Balansujemy na granicy zaburzeń odżywiania i podkręcamy restrykcje, kiedy widzimy, że dieta nie przynosi efektów tak szybko jak zakładaliśmy,
– Pomijamy indywidualne kwestie zdrowotne, które mogą okazać się kluczowe przy wyborze diety (np. decydujemy się na bardzo długie okno postu przerywanego, cierpiąc na zaburzenia poziomu cukru we krwi).
Niebezpieczeństw jest wiele, a co z potencjalnymi nagrodami? Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles oszacowali, że będąc na czasowej diecie można stracić 5-10% masy ciała, ale nie są to kilogramy, z którymi pożegnamy się raz na zawsze. Większość z nich wraca, a czas wyrzeczeń odbijamy sobie tak, że nierzadko dzieje się to z nawiązką. Co zatem może być kluczem do sukcesu? Biorąc pod uwagę fakt, że aż 45% naszych zachowań to nawyki, najlogiczniej byłoby po prostu zmienić te żywieniowe. Zbudować silną bazę, w której będziemy czuć, że wszelkie nasze potrzeby, od tych czysto zdrowotnych, po hedonistyczną przyjemność płynącą z jedzenia, zostają zaspokojone. Tego typu zmiany, klasyfikowane jako decyzje na całe życie, niestety mogą odstraszać potencjalnym ogromem pracy do wykonania. Diety natomiast jawią się jako rozwiązania fix: działają jak energetyczne doładowanie, łechtają próżność, bo przecież robimy coś dla siebie, dają nadzieję na realne zmiany (teoretycznie) przynoszą szybkie rezultaty. Właśnie dlatego przecięty człowiek testuje na sobie aż 126 różnych „modnych”, krótkotrwałych diet w ciągu całego życia. Czy wszystkie muszą być naprawdę niezdrowe i niemożliwe do utrzymania w trybie całego życia? Szukając odpowiedzi na to pytanie przedstawiamy te, które są najpopularniejsze w ostatnich miesiącach:
WHOLE30
Kiedy przyglądamy się liście produktów zakazanych na tej diecie, zastanawiamy się, czy nie jest to po prostu bardzo rozbudowany opis postu. W ciągu 30 dni (bo tyle właśnie ma trwać ten restrykcyjny detoks) nie można spożywać:
– Żadnych źródeł dodanego cukru, sztucznego lub prawdziwego (w tym miodu, syropu klonowego czy ksylitolu),
– Alkoholu w żadnej formie, nawet dodawanego do gotowania,
– Ziaren, w tym kasz, ryżu, pseudozbóż takich jak amarantus czy komosa ryżowa, ziaren skiełkowanych oraz przetworzonych zbóż takich jak otręby, mąki czy skrobia,
– Roślin strączkowych, w tym orzeszków ziemnych (tak zgadza się, należą do grupy strączków) w żadnej postaci (co wyklucza masła i oleje) oraz soi w każdej postaci (w tym tofu, tempehu, netto, edamame czy mleka sojowego),
– Tzw. „Zdrowych słodyczy i przekąsek”, bo jak twierdzą autorzy diety: naleśnik z mąki kokosowej to w dalszym ciągu naleśnik,
– Substancji zagęszczającej- karagenu, glutaminianu sodu oraz siarczynów.
Co zatem nam pozostaje? Jak głosi zachęcający napis na stronie Whole30, przez 30 dni powinniśmy skupić się jedynie na dobrych, żywieniowych wyborach w ramach produktów, które nam pozostały (czyli. mięso, owoce morza, ryby, warzywa i owoce poddane minimalnej obróbce, naturalne tłuszcze, zioła i przyprawy). Dodatkowe zasady to 3 posiłki dziennie, minimalna ilośc przekąsek po drodze, ograniczenie owoców do 2 małych porcji dziennie i powrót do 1 dnia resetu, jeśli zaliczymy małą wpadkę sięgając po jakiś produkt z listy zakazanej. Jak zauważają specjaliści, mimo że teoretycznie utrzymanie takich restrykcji żywieniowych nie powinno być nie do przeskoczenia, tak duża ilość produktów zakazanych może wykształcić w nas niezdrowe podejście do jedzenia, kierowane poczuciem winy. To natomiast pierwszy krok do zaburzeń odżywiania, które są nieporównywalnie bardziej destrukcyjne dla ciała i psychiki niż np. jedna porcja kaszy gryczanej.
DASH
To jedna z niewielu diet, które powstały w celu poprawy zdrowia, a nie tylko sylwetki. DASH to skrót od Dietary Approaches to Stop Hypertension, czyli dietetycznych wskazówek zapobiegających nadciśnieniu. Zostały one opracowane przez naukowców z amerykańskiego Narodowego Instytutu Serca, Płuc i Układu Krwiotwórczego i są uważane za jeden z najzdrowszych programów dietetycznych na świecie. Jak twierdzą jego twórcy, stosowanie się do wytycznych DASH może doprowadzić do obniżenia poziomu ciśnienia krwi i złego cholesterolu już w 2 tygodnie. Kolejne dobre wieści są takie, że nie jest to dieta bardzo restrykcyjna i może być prostym w utrzymaniu planem żywieniowym na życie, o ile nie przeszkadza Ci:
– Ograniczenie spożycia produktów bogatych w sód, bo to właśnie one są w dużej mierze odpowiedzialne za wzrost ciśnienia tętniczego krwi,
– Ograniczenie spożycia tłuszczu nasyconego,
– Bazowanie na produktach bogatych w magnez, potas, błonnik, białko i wapń,
– Bazowanie na świeżych owocach i warzywach, beztłuszczowych lub niskotłuszczowych produktach nabiałowych, pełnych ziarnach zbóż, chudym mięsie i tłustych rybach, orzechach oraz strączkach.
Bez wątpienia jest to dieta, która pozwala wykształcić zdrowe nawyki żywieniowe, które zaczynają się już w momencie dokonywania zakupów. Zgodnie z zaleceniami DASH należy ograniczyć spożycie sodu do 1500-2300 mg/ dzień, a żeby to zrobić, należy dokładnie czytać etykiety w poszukiwaniu produktów zawierających ukryte źródła soli.
MIND
Zadbaliśmy o serce, czas zadbać o głowę. Ostatnia z prezentowanych dziś diet ma na celu poprawę funkcjonowania mózgu i układu nerwowego. Słowo „MIND” oznacza w tym wypadku nie tylko umysł – to również skrót od „Mediterranean-DASH Intervention for Neurodegenerative Delay” (połączenie założeń diety śródziemnomorskiej i DASH mające na celu odżywienie umysłu, zapobieganie chorobom neurodegeneracyjnym i zmniejszanie ich progresji). Brzmi poważnie? Nie daj się odstraszyć, bo ta dieta jest nie tylko prosta w przełożeniu na codzienne życie, ale też po prostu bardzo smaczna. Wystarczy trzymać się kilku prostych zasad:
– Codziennie stawiać na składniki zdrowe dla mózgu, tzw. brain healthy: borówki, orzechy, zielone, liściaste warzywa, tłuste ryby, oliwę z oliwek, strączki, drób, pełne ziarna zbóż i różnorodność świeżych warzyw,
– Unikać składników niezdrowych dla mózgu, tzw. brain unhealthy: czerwonego mięsa, masła i margaryny, żółtego sera, ciast i słodyczy.
MIND jako jedna z nielicznych diet dopuszcza okazjonalne spożywanie alkoholu – zgodnie z badaniami okazjonalna lampka czerwonego wina dzięki dużej zawartości rosweratrolu może przyczyniać się do zmniejszenia ryzyka rozwoju Alzheimera. Poza powyższymi wytycznymi twórcy diety nie narzucają żadnych restrykcji kalorycznych, jadłospisy można tez budować dowolnie według własnych upodobań kulinarnych. Dzięki temu łatwiej dostosować ją do swoich potrzeb i możliwości, również tych finansowych i odnaleźć radość z dbania o siebie dzięki długofalowym, zdrowotnym korzyściom.
Próbujesz znaleźć sposób odżywiania, które będzie dla Ciebie najodpowiedniejszy i nie będzie niósł za sobą litanii restrykcji odbierających przyjemność z jedzenia? Masz wrażenie, że Twoja obecna dieta nie do końca Ci służy, ale nie umiesz zidentyfikować, co jest nie tak? Przeczytaj listę 5 symptomów, które mogą świadczyć o tym, że każdego dnia popełniasz te same żywieniowe błędy. Znajdziesz ją TUTAJ.