„Całe życie przed nią uciekamy. Boimy się jej, brzydzimy się nią, nie potrafimy o niej rozmawiać” – tymi słowami Maria Mazurek i Wojciech Harpula zaczynają książkę „Nad życie. Czego uczą nas umierający”. Ostrzegam: to nie jest zwykła książka o śmierci. Dzięki niej nabierzesz nowego spojrzenia na życie i ostatni oddech, którego kiedyś zaczerpnie każdy z nas.
Jest coś w jesieni, co zachęca nas do spojrzenia do wnętrza siebie. W swoich najgłębszych zakamarkach znajduję lęk przed śmiercią (idę o zakład, że masz podobnie). Teorii jest wiele (zaczynając od religijnych, kończąc na śmierci klinicznej), ale prawdą jest, że umieranie to zagadka nie do rozwiązania. Postanowiłam jednak spróbować i po raz kolejny zgłębić temat śmierci. Z pomocą przyszła książka M. Mazurek i W. Harpuli „Nad życie. Czego uczą nas umierający”.
Czy to książka tylko o śmierci?
Wśród pierwszych epitetów, które przyszły mi na myśl po skończeniu lektury pojawiły się: wymagająca, trudna, prawdziwa, inspirująca, głęboka, wzruszająca, egalitarna. Pomyślałam, że słowa w niej zawarte oswajają to, co często w nas wypierane i odrzucane. Że dzięki nim możemy poczuć otuchę po stracie bliskich, a nawet… polubić się ze śmiercią (jakkolwiek górnolotnie, by to nie brzmiało). Jeśli spodziewasz się przygnębiającej książki, która sprawi, że jesienne wieczory staną się jeszcze bardziej depresyjne, źle trafiłaś/eś. „Nad życie” otwiera umysł nie tylko na śmierć, ale także na samo życie. Nie bój się jej, oswajaj to, co wreszcie powinno zostać oswojone.
Jak nauczyć się żyć w rzeczywistości po stracie? Więcej piszemy o tym TU.
Specjaliści od umierania
Autorzy książki postanowili oswajać temat śmierci (która wciąż jest tematem tabu w naszym społeczeństwie) poprzez szczere, otwarte rozmowy z uważnymi, mądrymi przewodnikami, którzy na co dzień obcują z ludźmi w ich ostatnich chwilach życia. Można powiedzieć, że przeprowadzają ich na drugą stronę, dzięki czemu proces ten staje się choć odrobinę lżejszy. Wśród takich specjalistów od umierania znaleźli się:
– lekarze na oddziale intensywnej terapii,
– kobieta, która żyje z cudzym sercem ponad 20 lat,
– księża,
– policjantka rozmawiająca z potencjalnym samobójcą na dachu budynku,
– pediatra,
– psycholog, psychoterapeuta.
Wiele z ich słów zapisało się na zawsze w moim sercu. Są to zdania, dzięki którym jest łatwiej – łatwiej żyć i łatwiej pogodzić się z odejściem tych, którzy byli (i pozostaną) bliscy. Pozwolę sobie podzielić się z Tobą kilkoma z nich:
– „Wiele osób dźwiga swój ciężar. Przed śmiercią warto go zrzucić. Pojednać się. Naprawić relację. Przebaczyć i poprosić o przebaczenie. Wtedy odchodzi się w spokoju.”
– „Jeżdżę do pacjentów tuż przed transplantacją. Popycham ich na salę operacyjną i mówię: <<Jedź, ja tu czekam. Po tej stronie życia>>.”
– „Zawsze powtarzam, że nie trzeba mieć broni, żeby zabić. Wystarczy jedno niewłaściwe słowo. Słowo może zabić, ale – odpowiednio dobrane – może też ocalić życie.”
– „Myślę, że jeśli ktoś ma w sobie choć trochę wrażliwości i spędzi jakiś czas ze śmiertelnie chorym dzieckiem, to w pewnym momencie będzie musiał zastanowić się nad tym, jak wiele ma. Docenić to, co ma.”
– „Umierający żałują opowiedzenia się w życiu za innymi wartościami niż te, które teraz uważają za naprawdę istotne. (…) Wyrzucają sobie, że nie mieli dość siły i odwagi, by powiedzieć komuś: kocham i przepraszam”.
„Nad życie” – zgłębić zagadkę śmierci
Listopad to piękny miesiąc na dokonywanie wglądów w swoje wnętrze, często całkowicie zakurzone. Warto w tym czasie zwrócić się też w stronę śmierci – nie po to, aby przygnębienie sięgnęło zenitu, ale po to, aby zaczerpnąć dojrzałości i pomysłu na to, jak naprawdę pragnę przeżyć dane mi chwile. Książka „Nad życie. Czego uczą nas umierający” oferuje nam to wszystko. Ba, znajdziesz w niej nawet więcej! Więcej lekcji życiowych, pokory, spokoju i empatii. Gwarantuję, że niektóre pytania wywołają w Tobie nawet lekki uśmiech! Czy w hospicjum jest miejsce na marzenia? Czy można się przyzwyczaić do obcowania ze śmiercią? Czy zdarza się, że umierający proszą o mocniejsze używki? I wreszcie – czy można umierać z uśmiechem na twarzy? Nie będę zdradzać odpowiedzi, jedynie zachęcę Cię do własnej podróży przez to, jak uszanować swoje i cudze życie. Bo to ono jest największą wartością.
Trudno przygotować się na moment, kiedy tracimy kogoś bliskiego. Kiedy jednak strata jest nieodwracalna, warto pozwolić sobie przeżyć żałobę. Więcej przeczytasz o tym TU.