Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Życie - Podróże
24.01.2021

O podróżach i jak możemy kompensować sobie ich brak.

O podróżach i jak możemy kompensować sobie ich brak.
Zdjęcie Lucas Wesney/ Unsplash
Zdjęcie Lucas Wesney/ Unsplash

Wspominasz z tęsknotą ten czas, kiedy roczny rytm wytyczały Ci wakacyjne plany? Ograniczenia związane z podróżowaniem nie oznaczają, że musisz pozbawić się wszystkich jego aspektów, z doładowaniem emocjonalnym na czele. Przedstawiamy nasze metody na to, jak czerpać radość z wyjazdów nawet kiedy nie można realizować wymarzonych planów. 

Emocje w tranzycie 

Restrykcje związane z podróżowaniem uderzyły nie tylko w miłośników pakowania walizek. To przede wszystkim gigantyczny cios finansowy dla agencji turystycznych, hoteli, przewoźników, przewodników. Szacuje się, że miniony rok  w sektorze podróży przyniósł straty na poziomie 1,8 tryliarda dolarów. Dużo? To niestety dopiero początek. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez McKinsey, łączny minus, zanim rynek wróci do poziomu sprzed pandemii, może wynieść od 3 do 8 tryliardów dolarów. To niezliczona ilość odwołanych podróży poślubnych, relaksujących wyjazdów do spa, kursów jogi z egzotyczną plażą w tle czy ekscytujących wycieczek krajoznawczych. Nic dziwnego, że kochamy podróżować. Każdorazowa wycieczka to szereg korzyści dla ciała i ducha: 

Poprawa zdrowia: wyjazdy bardzo często wiążą się z aktywnym trybem życia. Nawet jeśli nie decydujemy się na naukę kitesurfingu czy intensywne wędrówki po górach, bakcyl zwiedzania zazwyczaj popycha nas w kierunku bicia rekordów na krokomierzu. Więcej czasu na świeżym powietrzu i więcej ruchu sprawia, że po prostu czujemy się lepiej. 

Zdjęcie White Field Photo/ Unsplash

Redukcja stresu: zmiana otoczenia powoduje, że doświadczamy poczucia wyrwania się z bańki, w której kryje się większość codziennych stresorów: praca, obowiązki, wieczny niedoczas. Nowe miejsce stymuluje pozytywnie, problemy i zobowiązania zdają się być na tyle daleko, że nas nie dotykają, więc łatwiej wchodzimy w stan relaksu lub ekscytacji. Poziom kortyzolu spada, zwiększa się natomiast wydzielanie dopaminy, serotoniny i endorfin. Brzmi jak przepis na szczęście. 

Nauka w praktyce: poznawanie nowych miejsc, kultur czy tradycji to nie tylko nauka o świecie, chociaż tej naszym zdaniem nigdy za wiele. To również głębsze poznawanie siebie – obserwacja, jak zachowujemy się poza domową strefą komfortu, jak reagujemy na nowe znajomości, które z nowych smaków przypadają nam do gustu najbardziej. Rzucanie się na nieznane wody i nowe bodźce sprawiają, że możemy dowiedzieć się o sobie tego, czego nie widzimy w codziennym życiu.

Budowanie wspomnień: wydarzenia z przeszłości, podobnie jak to, co dopiero przed nami, mogą być źródłem motywacji i kopem do działania. Znasz to przyjemne mrowienie w brzuchu, kiedy oglądasz zdjęcia z ulubionej wycieczki? Czy sprawia, że masz ochotę szukać sposobów na powtórkę z rozrywki? To wspaniały przykład tego, jak przeszłość może sprawić, że tu i teraz zaczniesz budować drogę do przyjemniejszej przyszłości. 

Zdjęcie Daniel Gonzalez/Unsplash

Najlepsza możliwa alternatywa 

Wiedząc, jak dużo dobrego wynika z podróżowania i czynności z nim związanych, pozbawianiu się tej przyjemności w czasie pandemii mówimy zdecydowane „nie”! Oto kilka naszych patentów na to, jak czerpać z wyjazdów nawet wtedy, kiedy nie mogą one być na wymarzony kraniec świata:

1. Planuj: w okresie przeciągających się ograniczeń łatwo o myślenie „już nigdy…”. Już nigdy nie wykąpie się w oceanie. Już nigdy nie uda mi się wyjechać w terminie. Już nigdy nie zrealizuję marzenia o zjedzeniu śniadania na egzotycznej plaży. Już nigdy nie wejdę na najwyższy szczyt Europy. Nieprawda! Negatywne nastawianie się nie wpłynie na to, jak będą zmieniać się międzynarodowe regulacje, ale z pewnością ukształtuje Twoje samopoczucie tu i teraz (a jak za bardzo się w nim zasiedzisz, to może i na następny tydzień też). Dlatego skorzystaj z dobrodziejstwa planowania z zacisza swojego domu. Spisz listę kierunków, które zawsze były na liście marzeń. Wybierz taki, który może być w Twoim zasięgu finansowym, jeśli nie dziś, to w przeciągu kilku miesięcy oszczędzania. Kiedy już wybierzesz miejsce, zabaw się w research. Poszukaj hoteli, w których pobyt uprzyjemni Twój długo wyczekiwany wyjazd. Zrób listę knajp, które serwują najlepsze lokalne jedzenie. Zrób w telefonie album z inspiracjami zdjęć pokazujących najfajniejsze okoliczne miejscówki i sięgaj do niego za każdym razem, kiedy Twoja głowa wejdzie w tryb „już nigdy…”. Kiedy znów będziemy mogli korzystać ze wszystkich uroków podróżowania, od realizacji planu będzie dzielić Cię tylko kilka kliknięć „rezerwuj”. Przyszłość może być naprawdę ekscytująca, jeśli odpowiednio ją zaplanujesz. 

2. Poznaj okolicę: utrudnienia w międzynarodowych przejazdach potraktuj jako motywator do poznania tego, co dobre, bo polskie! Nasz kraj ma bogatą historię, która zapisana jest na mapie wieloma zabytkami i urokliwymi enklawami natury. Przejrzyj mapę okolicy i wyszukaj na niej interesujące miejsca. Wybierz takie, do których możesz wyjechać i wrócić tego samego dnia, żeby nie musieć czekać do ponownego otwarcia hoteli. Podobnie jak w przypadku dalekich podróży, postaraj się dowiedzieć o swojej destynacji jak najwięcej: jak wyglądała 100 lat temu, z czego słynie, co regionalnego warto tam zjeść, gdzie warto pójść na spacer? Odkrywaj i ucz się o otaczającym świecie, bo może okazać się, że to, co ekscytujące i rozwijające jest nie tylko tysiące kilometrów od domu, ale na wyciągnięcie ręki. 

Zdjęcie Liam Simpson/ Unsplash

3. Postaw na microadventure: idea mikroprzygody została stworzona przez Alastair’a Humphreys’a, brytyjskiego podróżnika. Jak mówi, to rodzaj podróżowania, które jest krótkie, szybkie, lokalne i tanie, ale jednocześnie ekscytujące, rozwijające i wprowadzające odrobinę świeżości do rutyny. Pomysł propagowania mikroprzygód wpadł mu do głowy, kiedy zauważył, że ludzie nie mogąc wyrwać się na dłużej z codziennego biegu, rezygnują z wyjazdów w ogóle. A przecież żeby spędzić noc w namiocie wcale nie trzeba jechać do oddalonych o tysiąc kilometrów gór. Wystarczy zabrać plecak, namiot i termos z kawą i po pracy pojechać nad zalew. Kontakt z naturą, aktywność fizyczna, pobudzenie kreatywności i rozwijanie nowych umiejętności (slackline w lesie to coś, czego chętnie spróbujemy podczas nadchodzącego weekendu!) to tylko niektóre korzyści płynące z obudzenia w sobie zewu lokalnego poszukiwacza przygód! Jeśli interesuje Cię idea microadventures, poszukaj inspiracji na stronie Alastair’a

Jeśli czujesz, że trudno jest Ci samodzielnie zmotywować się do włączenia trybu planowania i lokalnych podróży, połącz siły z przyjaciółmi. Utwórz grupę, w której będziecie dzielić się pomysłami, inspiracjami i pobudzać do działania. Gwarantujemy, że pozytywna energia udzieli Ci się tak szybko, że obecne ograniczenia przestaną zaprzątać Ci głowę. 

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.