W Polsce, coraz więcej mówi się o oddychaniu holotropowym, metodzie, która wspiera konwencjonalną terapię, pomagając poszerzyć percepcję i dając dostęp do wspomnień, które zostały przez nas wyparte lub zakodowane. Co warto o niej wiedzieć?
Odmienne stany świadomości
W 1969 roku ukazał się pierwszy numer akademickiego czasopisma “Journal of Transpersonal Psychology”. Był to przełom w dziedzinie psychologii, ponieważ naukowcy po raz pierwszy wyszli poza dotychczasowe schematy i badaniom poddali transcendentalne aspekty duchowych doświadczeń człowieka, czyli to, czego nie możemy poczuć zmysłami oraz do czego nasz umysł nie ma dostępu. Według teorii my jako istoty będące częścią wszechświata, żeby poznać i zrozumieć siebie, musimy wyjść poza ego. By pomóc pacjentom poszerzyć percepcję, terapeuci w tym nurcie przepisywali im LSD, które w latach 50-70 miało szerokie zastosowanie w psychologii. Prowadzono wiele badań na temat wpływu tej substancji na umysł człowieka, w tym takie, których przebieg budzi kontrowersje do dziś. Jednym z psychiatrów, którzy uważali, że psychoterapeutyczna praca z pacjentem pod wpływem LSD przynosi niezwykłe efekty i potrafi wyprowadzić człowieka z najgorszej psychozy czy depresji, był lekarz czeskiego pochodzenia Stanislav Grof. W związku ze spektakularnymi efektami swojej pracy został zaproszony przez amerykański rząd by kontynuować badania w Stanach, jednak gdy wkrótce LSD zostało zakazane, psychiatra stanął przed nie lada wyzwaniem. Mógł albo pracować w podziemiach, albo znaleźć metodę, która pozwoli poszerzać stany świadomości, ale bez użycia narkotyków.
Powrót do początków
Stanislav Grof się nie poddał. Po wielu próbach, wraz z żoną Christiną Grof odkryli metodę, która łączyła technikę gwałtownego oddychania z głośną rytmiczną muzyką i pracą z ciałem. Było to właśnie oddychanie holotropowe. Według nich to, co przeżywali ich pacjenci podczas sesji, było porównywalne do tego, co zaobserwowali podczas terapii pod wpływem LSD. Pacjenci mogli mieć dostęp do najgłębszych, skrywanych do tej pory emocji oraz wspomnień z okresu bycia niemowlakiem, a nawet własnego porodu. Według zwolenników tej metody dostęp do nieuświadomionych wspomnień pomaga zjednoczyć nam pełny obraz naszego życia, przez co bardziej zrozumieć siebie. Podczas trzygodzinnej sesji oddychania holotropowego uczestnicy pod opieką tzw facilitatorów prowadzących sesję, przeżywają różne emocje, wracają do wielu obszarów swojego życia i przepracowują traumy, które blokują częściowo nasze wspomnienia.
Trauma jest w każdym z nas
Według zwolenników oddychania holotropowego każdy ma jakąś nieprzepracowaną traumę. Podczas silnego przeżycia, mózg doświadcza szoku, w którym nie może pojąć, co dokładnie się wydarzyło, więc dopowiada sobie to, czego nie zarejestrował, lub wypiera to, czego nie zrozumiał. Dotyczy to nie tylko silnych przeżyć psychicznych, jak utrata najbliższej osoby lub tragicznych w skutku wypadków. Może to być cielesne przeżycie na etapie wczesnego dzieciństwa, jak np. upadek z łóżka będąc kilkumiesięcznym, przerażonym dzieckiem. Zobaczenie tego wspomnienia na nowo, z boku pozwala wypełnić luki, które mogą mieć negatywny wpływ na nasz stan psychiczny i powodować lęki lub agresję.
Okiem nauki
Mimo coraz większej popularności oddychania holotropowego wciąż brakuje ilościowych badań na temat tej metody, potwierdzających jej skuteczność. Konwencjonalni lekarze zwracają uwagę na niebezpieczeństwa, które mogą pojawić się podczas tego typu praktyk. Wśród nich jest argument, że tak intensywne oddychanie może prowadzić do hiperwentylacji lub zawrotów głowy, co może być niebezpieczne dla osób chorych na serce czy nadciśnienie. Niektórzy psychologowie twierdzą, że techniki wywołujące odmienne stany świadomości mogą być niebezpieczne dla osób, które mają poważne zaburzenia jak np. schizofrenia, ponieważ mogą prowadzić do dezintegracji psychicznej.
Moda na microdosing i ceremonie
Coraz częściej mówi się o korzyściach stosowania mikro dawek substancji psychodelicznych, a na świecie otwierają się ośrodki, w których terapeuci pracują z pacjentami, podając im MDMA, Psylocybinę zawartą w grzybkach, czy marihuanę. Badania kliniczne nad osobami z PTSD wykazały, że MDMA pomaga w leczeniu, a w Szwajcarii stał się on popularny w terapii par, które pod jego wpływem otwierają się podczas sesji i są wyraźnie bardziej empatyczne. W Polsce tylko THC jest legalne w ujęciu terapeutycznym, a leczniczą marihuanę kupić można na receptę od zaledwie pięciu lat, jednak coraz częściej słyszy się o tajemnych ceremoniach z użyciem psychodelików. Podczas takiego spotkania, grupa osób chcących poznać swój potencjał, zażywa substancje psychoaktywne pod opieką doświadczonych prowadzących i w bezpiecznych warunkach. Takie zgrupowania są jednak nielegalne, w związku z czym większość osób nie ma do nich dostępu. Oddychanie holotropowe, które jest już dosyć popularne w Polsce, wydaje się zdecydowanie lepszym pomysłem dla osób, które chciałyby wejść głębiej w terapii i dowiedzieć się o sobie tego, czego w zwykłym gabinecie nie byli w stanie.