Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Umysł - Rozwój osobisty
15.02.2022

Produktywność, obalamy 5 największych mitów na jej temat

Produktywność, obalamy 5 największych mitów na jej temat
Zdjęcie Cathryn Lavery/ Unsplash
Zdjęcie Cathryn Lavery/ Unsplash

Zrobić więcej, szybciej, bardziej. Dać z siebie max, czasem nie patrząc na to, ze jedziemy na pustym od jakiegoś czasu baku. Produktywność – prawdopodobnie jedno z ulubionych słów wszystkich szefów, prawdopodobnie jedna z największych pułapek czyhających na tych, którym marzy się rozwój. Dziś podpowiadamy, jak w nią nie wpaść.

Produktywność, czyli co 

Człowiek z natury istotą cierpliwą nie jest. Zazwyczaj kiedy tylko pojawia się cel, pojawia się też imperatyw, żeby osiągnąć go jak najszybciej. Środki? Zarwane noce, nadgodziny, odmawianie sobie wolnych weekendów i wrzucanie z dumą na sztandar hasła „produktywność”. Kiedy sprawdzamy, jakie są synonimy tego słowa, dostajemy pełen pakiet wymarzonych cech: wydajność, potencjał, operatywność, płodność, obrotność, rozmach…No, kto nie chciałby być właśnie taki? Chcemy, więc ciśniemy siebie bardziej i wymagamy więcej. Jednak jak zauważają psychologowie, nasza produktywność nie zależy tylko i wyłącznie od tego, że coś sobie postanowimy. Istotną rolę odgrywają też czynniki takie jak:

Osobowość,

Wrodzony talent, 

Edukacja, 

Środowisko, w którym się obracamy, 

Wsparcie ze strony innych, 

Umiejętność zarządzania czasem, 

A także to, co tak bardzo pożądane, ale czasem trudno uchwytne: szczęście. 

Mimo że w teorii wiemy, że nie wszystko zależy od nas, stawiając na produktywność mamy tendencję do zrzucania na swoje barki pełnej odpowiedzialności w myśl idei, że im więcej, tym lepiej. Niestety „więcej” zdecydowanie częściej odnosi się do ilości wypitych kubków kawy niż wyrozumiałości do siebie w chwilach słabości. Produktywność to coś, co lubimy i czego potrzebujemy, więc nie bój się czytać dalej, nie będziemy demonizować umiejętności dobrego wykorzystywania czasu. Pomożemy Ci jednak zrozumieć, jak operować tą cechą tak, aby nie stała się dla Ciebie toksyczna. Od czego możesz zacząć? Od sprawdzenia, czy przypadkiem Twoja wiara w tych 5 największych mitów definiujących produktywność nie jest zbyt duża.

Kobieta z notatnikiem
Zdjęcie Stil/ Unsplash

MIT 1: Pracuję dłużej, zrobię więcej

To chyba największy i najbardziej szkodliwy mit związany z tym, jak w praktyce wykorzystywać produktywność. Operujemy na poziomie najprostszej matematyki: w godzinę zrobię x, w dwie godziny zrobię 2x, a skoro doba ma 24 godziny, postaram się w niej zmieścić jak najwięcej x. Niestety, te proste rachunki mogą zaprowadzić nas wprost na ścieżkę wypalenia (więcej o tym, czym jest, możesz przeczytać TUTAJ). Jak zauważa Loren Frank, profesor w Centre for Integrative Neuroscience na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco, sukcesu i rozwoju nie da się osiągnąć przepracowując się, ponieważ zbyt duży ciężar na naszych  barkach dosłownie zmiażdży produktywność. Jedynie balans miedzy tym, kiedy eksploatujemy nasze wewnętrzne baterie a regularnym ładowaniem ich może zapewnić nam długofalowe wsparcie w osiąganiu celów. Jak zauważa neurobiolog, ludzki mózg potrzebuje bezproduktywnego czasu na przetwarzanie nowych informacji i przekształcenie ich w coś co zostanie w naszych głowach na dłużej. Jeśli natomiast będziemy go nieustannie bombardować nowymi treściami, dużo trudniej będzie mu je przetwarzać, a my w konsekwencji możemy odczuwać lęk, bezcelowość, zagubienie i stres. 

MIT 2: Stawiam na pełne skupienie

Wyłączam telefon, zamykam drzwi od pokoju, nakładam słuchawki i ze wzrokiem maniaka i zaciętym wyrazem twarzy przystępuję do działania. Skupiam się niczym laserowa wiązka światła na celu, więc na pewno go rozpracuję… Zaraz, czy aby na pewno? Zdaniem psycholożki Alice Boyers, autorki książki „Produktywność bez stresu”, pełna koncentracja na ustalonym planie działania może sprawić, że trudniej będzie Ci po drodze zauważyć inne, być może lepsze, łatwiejsze czy skuteczniejsze metody. Zdaniem Boyers, pozwolenie sobie na chwilę rozproszenia i tego, aby nasze myśli pobiegały sobie swobodnie niczym owieczki na kwiecistej łące (wiemy, że to mało specjalistyczna metafora, ale po prostu liczymy na to, że wizja małych owieczek zachęci Cię do tego, aby czasem dać sobie myślowy luz) pozwala aktywować kreatywność. 

MIT 3: Rutyna, rutyna i jeszcze raz rutyna

Lubimy dobrą organizację, plan działania oraz powtarzalność, bo to coś, co pomaga nam trzymać się w ryzach i ukierunkowywać na działanie. Jak się okazuje, produktywność lubi się z freestyle’em dużo bardziej niż moglibyśmy założyć. Dr Boyes zauważa we wspomnianej już książce „Produktywność bez stresu”, ze warto trzymać balans między rygorem i powtarzalnością a daniem sobie przestrzeni na spontaniczność. Niekoniecznie musi to oznaczać pełne pożegnanie się z ulubionymi rytuałami. Aby karmić kreatywność, wystarczy po prostu zmieniać elementy rutyny. Na przykład jak? Na przykład zakładając, że poranek zaczynasz od sportu, przeplatać jogę, krótkie kardio i spacery. Przyzwyczajony mózg to rozleniwiony mózg, warto więc bodźcować go spontanicznością. 

Ręce rozpisujące plan w kalendarzu, czyli produktywność w pracy
Zdjęcie Stil/ Unsplash

MIT 4: Pozytywne myślenie to jedyne słuszne paliwo

Kto potrafi wymienić co najmniej 5 coachingowych haseł, które teoretycznie mają pobudzić nas do działania, ale tak naprawdę zaburzają widzenie trudniejszych stanów emocjonalnych, ręka w górę. My podnosimy i tą samą ręką w zdecydowanym geście się z nimi żegnamy. Toksyczna pozytywność jest związana z imperatywem dobrego nastawienia niezależnie od sytuacji. Teoria może i chlubna, ale w praktyce często sprowadza się to do fałszowania własnych emocji i przymykania oka na wszystko, co nie potwierdza naszych założeń względem świata. Okazuje się, że realistyczne myślenie może karmić produktywność dużo skuteczniej. Dzięki nim dajemy sobie przestrzeń na własne emocje, akceptując to, że czasem są dla nas za trudne, łatwiej dostrzegamy potencjalne zagrożenie i możemy skuteczniej rozwiązywać problemy. 

MIT 5: Najpierw praca, potem wszystko inne

Nie pozwalasz sobie na odrobinę wytchnienia, dopóki nie określisz wszystkich pozycji z „to do list”? Umiejętność priorytetyzowania jest bardzo ważna, kiedy stawiamy na produktywność, ale kiedy podejmujemy się realizacji istotnego dla nas celu, możemy mieć tendencję do zakładania, że ważne, priorytetowe i do zrobienia na już jest absolutnie wszystko. W efekcie odkreślanie nigdy się nie kończy, a my nie mamy przestrzeni na wytchnienie, regenerację i wyjście z kołowrotka stresu. Jeśli czujesz, że taka metodyka jest bliska Twojemu sercu, spróbuj zacząć dzień od czegoś, co nie jest związane z pracą i co może naładować Cię dobrą energią. Rozmowa z przyjacielem, śniadanie z partnerem czy chwila czasu jeden na jeden ze sobą to też świetny wstęp do produktywnego dnia. 

Produktywność wymaga umiejętnego oceniania, co naprawdę nam służy. Jeśli czujemy, że coś może przynieść nam więcej złego niż dobrego, powinniśmy umiejętnie stawiać granice. Wtedy przyda się zdolność odmawiania. Jak ją oswoić? Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ.

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.