W ostatnich latach bardzo popularny stał się termin „strefa komfortu”. Określenie to jest bardziej potocznym hasłem, trudno doszukać się jakiegoś konkretnego naukowego opisu.
Po krótce, strefa komfortu to pewien stan- emocjonalny, materialny, życiowy, w którym trwamy i w którym czujemy się w miarę bezpiecznie. Choć tu słowo „komfort” może wprowadzić nas w błąd. Dlaczego? Bo nie zawsze „strefa komfortu” musi oznaczać coś, co jest dla nas dobre. Możemy tkwić w toksycznej relacji, ale z niej nie wychodzić, ponieważ boimy się tego, co przyniesie nam samotność, możemy latami nie zmieniać pracy, pomimo ciągłego stresu i agresywnego szefa, ponieważ wierzymy, że lepszego miejsca i tak nie znajdziemy. Przykładów można podawać tu bez końca, a wszelkie trwanie w zastanej, znanej nam sytuacji, pomimo tego, że ogólnie nie służy naszej jakości życia, nazwać będziemy „strefą komfortu”. Bo jest to stan, do jakiego przywykliśmy, który wiąże się z rutyną, a zmiana tego niesie lęk.
Zmiany prowadzą do rozwoju
Wychodzenie ze strefy komfortu to nic innego, jak zmiana zastanego stanu rzeczy na nowe, często nieznane. Może to być zmiana zawodowa, relacyjna, a także zmiana stylu życia, diety czy nawyków. Ważne jest byśmy mieli pełną świadomość tego, czemu te zmiany mają służyć. To podróż w głąb siebie, uważność na to, czego potrzebuję, co mi jest potrzebne. Wychodzenie ze strefy komfortu nie daje nam nigdy pełnej gwarancji sukcesu, jednak uwalnia nas przed lękiem, jaki możemy odczuwać myśląc o zmianach, a bez nich często trudno się rozwijać. Dokonując wszelakich zmian, w różnych obszarach życia warto zastanowić się, czy to moja decyzja czy też spełniam oczekiwania innych. Może być też odwrotnie, czy nie tkwię w jednym punkcie dostosowując się do społecznej wizji.
Kryzys a zmiana
Według Carla Gustava Junga, szwajcarskiego psychiatry oraz psychologa, kryzysy są istotą naszej egzystencji, ponieważ to dopiero one powodują, że człowiek się rozwija. Trudne momenty w naszym życiu destabilizują rzeczywistość, ale również mobilizują do podejmowania działań. Czasami potrzebujemy czasu, by zrozumieć czemu służy trwający impas, poczuć go, przeżyć i zrozumieć. To trudna droga, przed którą często się bronimy. Nikt z nas nie lubi odczuwać smutku czy nawet rozpaczy, każdy ma swoje lęki, z którymi musi się mierzyć i strach przed wprowadzaniem zmian- co przyniosą, jak zostaniemy ocenieni przez innych. Chcemy za wszelką cenę dążyć do stabilizacji, jednak są momenty, kiedy ten stan jest już przeszłością i musimy na nowo rozbudować naszą przestrzeń. Kluczowe, na tym etapie jest zrozumienie, że zmiana to proces oraz że nie tylko po śmierci jakiejś osoby przeżywamy żałobę. Stan żałoby możemy przeżywać również po rozstaniu, rozwodzie, utracie pracy czy innych stratach, jakich doświadczamy.
Jednak często większym ryzykiem, z perspektywy czasu, jest tkwienie w naszej strefie komfortu, a także dążenie do tego, by po kryzysie powrócić do niej, bez zrozumienia co było jego przyczyną i wyciągania wniosków. Różne emocje i objawy pojawiają się zwykle z bardzo określonego powodu lub powodów i zawsze pełnią jakąś funkcje, zwykle bardzo złożoną. Czasami możemy mieć trudność w samodzielnym ich przepracowaniu , wtedy może być to dobry moment do rozpoczęcia psychoterapii.
Psychoterapia i zmiany
Zmiany w psychoterapii zachodzą stopniowo. To proces, w którym mierzymy się ze swoim prawdziwym ja. Wypowiadamy na głos to, co w życiu codziennym staramy się ukryć, podróż w głąb siebie w poszukiwaniu prawdy, nierzadko trudnej.
W procesie terapeutycznym potrzebujemy motywacji. Ważna jest gotowość do zmian i mierzenia się ze słabościami. Naturalnym jest, że w toku pracy nad sobą ta gotowość może słabnąć lub się wzmacniać, jednak nie da się wprowadzić trwałych zmian bez świadomości dlaczego to robię.
Zmiany są zwykle poza kontrolą i naruszają dotychczasowe postrzeganie świata, dlatego tak często budzą lęk. To wędrówka w nieznane z towarzyszem tej podróży, jakim jest terapeuta.
Nasze życie często dzielimy na etapy- etap szkolny, studencki, przed małżeństwem, po małżeństwie, przed dziećmi, po wyprowadzce. Te wszystkie przejścia z etapu w etap to właśnie zmiany, które mogą nieść wiele rozwojowego i dobrego, jeśli przejdziemy je świadomie i ze zrozumieniem. Nie bójmy się zmian, nie bójmy się przekraczania strefy komfortu, jednak nie róbmy tego pochopnie. Trwanie w znanych nam schematach niekoniecznie musi nas hamować, ważne jednak by raz na jakiś czas zatrzymać się w zastanej rzeczywistości i zaobserwować, jak się w niej czujemy, czy zaspokaja nasze potrzeby. Jeśli tak to warto docenić to uczucie i je pielęgnować, jeśli nie to być może właśnie nadszedł czas na nowe.
Więcej o strefie komfortu pisaliśmy TU.