Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Umysł - Rozwój osobisty
21.10.2022

To może być objaw inteligencji albo sposób na złagodzenie bólu. Dlaczego przeklinamy?

To może być objaw inteligencji albo sposób na złagodzenie bólu. Dlaczego przeklinamy?
Zdjęcie Canva
Zdjęcie Canva

Nawet nie będziemy udawać, że kiedy staniemy na klocek Lego albo ucieknie nam sprzed nosa pociąg, podsumowujemy sytuację słowem „ojej”. Chociaż moglibyśmy posiłkować się kilkoma tomami słowników, aby znaleźć narzędzia adekwatniej opisujące nasze emocje, my, podobnie jak pewnie i Ty, w chwilach intensywnych, negatywnych emocji, przeklinamy. Dlaczego? 

O czym świadczy przeklinanie? 

Przekleństwa stały się tak bardzo integralną częścią naszego języka, że mimo że nadal zakrywamy uszy dzieciom, aby ich przypadkiem nie usłyszały, z uśmiechem reagujemy na wypikane (niemal co drugie) słowo Gordon’a Ramsay’a, szefa kuchni, restauratora i jurora wielu programów kulinarnych, w tym amerykańskiej wersji „MasterChef”. Ramsay nie jest jednak jedyną osobą przeklinającą na wizji. Filmowy rekord na największą ilość przekleństw pobił aktor Jonah Hill na planie „Wilka z Wall Street” – grany przez niego bohater przeklinał aż 332 razy podczas 3-godzinnego filmu. Dlaczego takie zachowanie nas nie oburza? Cóż, wychodzi na to, że jesteśmy zdecydowanie mniej pruderyjni niż moglibyśmy (chcielibyśmy?) zakładać. Badania pokazują, że tych, którzy przeklinają, postrzegamy jako ludzi bardziej godnych zaufania niż tych, którzy ważą każde słowo i starają się za wszelką cenę zachować poprawność. To nie wszystko! Jak pokazuje szereg badań:

Przeklinanie może być objawem inteligencji, 

Przeklinanie może łagodzić objawy bólu, 

Przeklinanie może być objawem szczerości, 

Przeklinanie może być objawem kreatywności, 

Przeklinanie może służyć jako środek do wyładowania emocji i chronić przed agresją fizyczną. 

Niezły pakiet korzyści, prawda? Nic dziwnego, że przeklinamy tak dużo. Przeciętny Amerykanin przeklina średnio 80 – 90 razy w ciągu dnia, co daje średnio 5 przekleństw na godzinę. Co ciekawe, ludzie, którzy przeklinają najwięcej, bardzo często nie zdają sobie z tego sprawy, po po prostu wypowiadają to, co mają w głowie. Na swoje przekleństwa zdecydowanie większą uwagę zwracają ci, którym słowo na „k” wyrwie się okazjonalnie, z poczuciem winy w tle. No dobrze, ale wróćmy do sedna sprawy – dlaczego właściwie przeklinamy? 

dlaczego przeklinamy
Zdjęcie Toa Heftiba/ Unsplash

Dlaczego przeklinamy? 

Przekleństwa obejmują średnio 0,3-0,7% wszystkich wypowiadanych przez nas słów. Dużo to czy nie dużo, to już bardzo indywidualna kwestia. Jednemu jednak zaprzeczyć się nie da – przekleństwa wpisują się w nasz język potoczny, codzienny, często używany. Dlaczego tak chętnie korzystamy z tej formy emocjonalnej ekspresji? Oto najczęstsze przyczyny:

Rozładowywanie emocji To chyba ta najbardziej oczywista przyczyna. Użycie kilku soczystych przekleństw przychodzi najłatwiej w momentach stresu, kryzysów czy niespodziewanych, negatywnych wydarzeń i jak twierdzi Emma Byrne, autorka książki „ Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania”, wyraża więcej niż tysiąc innych słów. 

Skracanie dystansu miedzy ludźmi Kiedy schodzimy z tonu z oficjalnością języka, łatwiej jest nam przełamywać lody. Przeklinanie może być postrzegane jako sygnał czucia się swobodnie w czyimś towarzystwie, otwartości i szczerości, dlatego może pomagać skracać dystans między nowo poznanymi ludźmi i o ile nie jest ze złością kierowane w stronę współrozmówców, ułatwiać nawiązywanie kontaktu. 

Uśmierzanie bólu Jak pokazują badania przeklinanie w trakcie intensywnego wysiłku fizycznego może pomagać uśmierzać ból z nim związany. Mimo że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, w jaki sposób wypowiadanie przekleństw może wpływać na odczuwanie bólu, nawet na poziomie psychologicznym, jedna z teorii zakłada, że przeklinanie może wzmagać w nas poczucie agresji, przez co wychodzimy psychologicznie z pozycji ofiary i mierzymy się z przeciwnikiem, np.w postaci kolejnego kilometra na trasie biegowej. 

Przywracanie kontroli Przekleństwa mają mocny wydźwięk, a gdy przeklinamy sami czujemy się silniejsi. Dlatego tak często cisną się nam na usta w momentach, kiedy chcemy podkreślić posiadanie kontroli, nawet jeśli mielibyśmy zrobić to tylko dla dodania sobie samym kurażu. 

Alternatywa dla agresji fizycznej Wyobraź sobie, że znajdujesz się w niebezpiecznej sytuacji, np. ktoś próbuje napaść na Ciebie na ulicy. Czy, zakładając, że nie chcesz uciekać się do agresji fizycznej, próbujesz podkreślić swoją gotowość do konfrontacji słowami „proszę” i „nie życzę sobie”, czy raczej uciekasz się do bardziej wymownych środków werbalnych? No właśnie, przekleństwa są dla nas bardzo często alternatywą dla agresji fizycznej dzięki którym nie tylko jasno podkreślamy naszą postawę, ale też czujemy się bezpieczniej. 

dlaczego przeklinamy
Zdjęcie Toa Heftiba/ Unsplash

Zanim rzucisz się w wir przeklinania, przypominamy: słowa mają moc! O tym, jak wielką i w jaki sposób używać ich tak, aby generować tę dobrą, piszemy więcej TU.

Monika Dąbrowska

Monika Dąbrowska

Odkąd pamiętam moje życie było związane z pracą nad ciałem – najpierw pływałam, potem grałam w siatkówkę, równolegle zakochałam się w nartach, a wreszcie trafiłam na jogę i przy niej pozostanę już na zawsze. To był mój pierwszy przemyślany krok w holistycznej pracy nad sobą. Po nim nastąpiły kolejne, odżywianie, świadoma pielęgnacja, praca nad emocjami, własnymi barierami i wiele innych. Gdzieś pośrodku tej drogi zrodził się pomysł na portal Twig.pl, który ma być inspiracją dla innych (i dla mnie) do wprowadzania dobrych praktyk w codzienności. Rozpoczynając ten projekt zostawiłam za sobą dotychczasowe życie zawodowe związane z marketingiem i reklamą i pracą w takich branżach jak moda i uroda. Na co dzień nie mogę żyć bez książki, filmu i teatru. Na mojej ścieżce edukacji pojawiła się nawet szkoła aktorska, pierwsza życiowa lekcja otwartości. Kolejne odebrałam podróżując. Coraz więcej miejsca w moim życiu zajmuje natura. Latem uciekam z Warszawy (w której mieszkam) nad Narew, gdzie trochę zdradzam jogę pływając na wakeboardzie albo po prostu gapiąc się w słońce.