Delikatność, nietrwałość, ulotność to słowa klucz do zrozumienia japońskiej sztuki odnajdywania piękna w niedoskonałości, zwanej wabi-sabi. Nie dotyczy ona tylko urządzania wnętrz – wabi-sabi może być wszystko, zarówno nasze relacje, a nawet całe życie. Zapraszamy do zanurzenia się w japońskiej radości z prostoty i natury.
Filozofia wabi-sabi stanowi ważny element japońskiej codzienności, choć wielu Japończyków nie potrafi go jasno wytłumaczyć. Za inicjatora tego nurtu uznaje się Sen no Rikyu, mistrza ceremonii herbacianej, który jako jeden z pierwszych zaczął używać skromnych naczyń i narzędzi (mimo, iż popularne wówczas było używanie zdobionych chińskich naczyń – karamono). Wabi-sabi swoimi korzeniami sięga również do buddyzmu zen i zamiłowania do wszystkiego, co niedoskonałe. To filozofia, która początkowo wywodziła się z Chin, jednak rozkwitła dopiero w Japonii, dzięki czemu uznaje się ją za jej źródło.
Znaczenie wabi-sabi
Wabi początkowo odnosił się do samotnego życia w naturze, natomiast sabi znaczyło „chłód”, „chude”. Około XIV wieku znaczenia tych słów zaczęły się zmieniać na bardziej pozytywne. Obecnie wabi kojarzy się z prostotą, życiem w zgodzie z naturą i pokorą. Może być stosowana do obiektów naturalnych, tych stworzonych przez człowieka, a także do subtelnej elegancji. Sabi to piękno i pogoda ducha, która przychodzi wraz z wiekiem, kiedy życie danego obiektu nosi ślady użytkowania.
W dzisiejszej Japonii znaczenie wabi-sabi często opisywane jest jako „mądrość w naturalnej prostocie” lub „niedoskonałe piękno”. To filozofia dopuszczająca niedoskonałość, wręcz stawiająca ją na piedestale. W końcu najpiękniejsze przedmioty to te, po których widać ich wyjątkową historię. Niedoskonałość jest oznaką niepowtarzalności i oryginalności, bo przecież nikt i nic nie starzeje się w ten sam sposób.
Akceptacja i pokora
Wabi-sabi to poszukiwanie subtelnego piękna w niedoskonałości. To także akceptacja rzeczy takimi, jakimi są. Bez walki, wypierania i wszelkich ozdób w postaci make-up’u i instagramowych filtrów. Akceptowanie siebie z całym wachlarzem wad, pokazanie swojej prawdziwej natury. W wabi-sabi jest miejsce na wszystkie niedoskonałości, których się wstydzimy, jak zmarszczki, siwizna i blizny. To, co posiadamy dziś i to, jacy jesteśmy, jest już w pełni wystarczające. Mamy w sobie wszystko, by poczuć prawdziwe szczęście.
Przeżyć, doświadczyć, być
Podobno wabi-sabi się czuje. Jest ukryte głęboko w nas. Aby wprowadzić je do naszego życia nie potrzeba nic więcej, oprócz wyciszonego umysłu i odprężonego ciała, dzięki którym jesteśmy w stanie docenić spokój i niedoskonałe piękno. To filozofia życia w teraźniejszości, doceniania każdej ulotnej chwili, która już nigdy się nie powtórzy. Bycie tu i teraz, czerpanie radości z prostoty i natury. Zauważenie małych cudów, jak spadające liście czy wyłaniające się przebiśniegi. To szukanie satysfakcji w prozie życia na przekór pułapki ciągłego gonienia za króliczkiem. To przede wszystkim zwolnienie, odrzucenie nadmiaru, czerpanie spokoju z najmniejszych rzeczy i prostych czynności. Gdy pędzimy, tracimy z oczu wiele wyjątkowych chwil i relacji. Pojawia się pytanie, czy warto?
Sztuka gościnności
Tradycyjne zapraszanie gości może się wydawać przytłaczające, bo przecież spraw do załatwienia jest tak dużo! Lista zakupów, dekoracja stołu, zorganizowanie wykwintnej kolacji – to tylko jedne z wielu. Autorka książki „Żyj wabi-sabi”, Julie Pointer Adams wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom: „A gdyby tak się okazało, że aby być dobrym gospodarzem, wystarczy wypić z gośćmi herbatę na werandzie lub po prostu stworzyć warunki, w których wszyscy dobrze się czują? W goszczeniu u siebie przyjaciół chodzi przede wszystkim o bycie razem – to, gdzie, kiedy i jak się spotkamy jest kwestią drugorzędną. Nie musimy starać się nikomu zaimponować ani za wszelką cenę dążyć do perfekcji”. Spróbujmy przy następnej okazji przypomnieć sobie, jak wspaniale jest zwolnić tempo i swobodnie przebywać w towarzystwie najbliższym, twarzą w twarz. Osoby, które żyją w zgodzie z wabi-sabi prowadzą otwarte domy, spontanicznie zapraszają do siebie znajomych. Traktują to jako okazję do spędzania czasu razem, a nie sposób do imponowania innych.
Opozycja do nowoczesnych trendów
Wabi-sabi stoi w opozycji do zachodniej kultury, która nieustannie promuje konsumpcjonizm i identyczność. Wyrzucamy rzeczy dlatego, że się znudziły, lub pojawiła się nowa moda, za którą chcemy podążać. Sztuka wabi-sabi nie definiuje człowieka poprzez stan posiadania i sposób korzystania z rzeczy. Zachęca do tego, aby cieszyć się z pięknych rzeczy, ale traktować je jako dodatek, który pomaga uczynić dom przytulniejszym, nie jako powód do dumy i sąsiedzkiej zazdrości. Sabi przypomina o przemijalności, która jest obecna także wśród świata materii. Zaprasza do dokonywania świadomych wyborów rzeczy wykonanych z naturalnych materiałów, które są ponadczasowe. Dzięki wabi-sabi mamy szansę zrozumieć, że niedoskonałość jest nawet lepsza od perfekcjonizmu, ma mnóstwo zalet i jest na nią miejsce.
Design wabi-sabi
Dziś wabi-sabi kojarzy nam się przede wszystkim ze stylem wnętrzarskim. Owszem, jest nim, ale nie należy zapominać o głębszej naturze tej filozofii. Design wabi-sabi to przedmioty z duszą, wykonane własnoręcznie lub przypominające naszych przodków. To ukłon w stronę naturalnych materiałów i kolorów, jak drewno i len. Minimalizm, prostota, niedoskonałość. Wnętrza wabi-sabi pozwalają na uspokojenie i nawiązanie kontaktu ze swoim JA. Promują przywrócenie życia starym przedmiotom, które można naprawić lub przerobić, niż napędzać wielką machinę konsumpcjonizmu. Tego nam dziś bardzo potrzeba!