Strona intenetowa używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się jaki jest cel używania cookies oraz jak zmienić ustawienia cookies w przeglądarce. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka Prywatności.

Rozumiem
Umysł - Trendy
23.06.2022

Noc Świętojańska, czas ognia, wianków i ziół

Noc Świętojańska, czas ognia, wianków i ziół
Zdjęcie Freestocks/ Unsplash
Zdjęcie Freestocks/ Unsplash

W dawnej tradycji Słowian początek lata był okazją do wielkiego świętowania. Celebrowano miłość, płodność, żywioły i obfitość natury. Noc Świętojańska: zapraszamy do podróży pełnej mądrości przodków i natury. Niech będzie ona inspiracją do celebracji lata! 

Obchody Nocy Świętojańskiej (z 23 na 24 czerwca), zwanej Śobótką, należą do jednych z najstarszych świąt ludowych, które charakteryzują się bogatą obrzędowością, wierzeniami i wróżbami. To święto radosne, w którym szczególną uwagę zwracano na żywioły ognia i wody, księżyc i słońce. Ta noc miała swój pulsujący rytm. Płonęły ognie i płonęły ludzkie serca. Dziś z Sobótki, znanej naszym prasłowiańskim przodkom, zostało niewiele. Z czasem zaczęła cichnąć i odchodzić w niepamięć. Czas to zmienić! W tych magicznych rytuałach skrywa się mądrość naszych przodków. A to właśnie z ich gliny jesteśmy ulepieni. 

Noc świętojańska, czas ognia, wianków i ziół
Zdjęcie Jessie Mccall/ Unsplash

Symbol ognia 

W ludowych zwyczajach główne miejsce zajmowały ognie obrzędowe, zwane sobótkami. Ogień przywoływał płodność, oczyszczał, odpędzał zło i ogrzewał przybywające dusze zmarłych. Stwarzał poczucie wspólnoty w świętowaniu. To właśnie przy sobótkach dziewczyny tańczyły w wiankach na głowie. Tam też biesiadowano, tańczono i śpiewano. Popularną zabawą było przeskakiwanie nad płomieniami (w ten sposób panowie chcieli zaimponować wybrance swojego serca). Do ogniska wrzucano zebrane zioła, które miały zapewnić urodzaj, płodność i odganiać demony. Zwęglone fragmenty drewna zabierano później do domu, aby chroniły przed klęskami żywiołowymi. I choć nie ma dowodów naukowych, czy wierzenia te były tożsame z rzeczywistością, stanowiły symbol głębokiego połączenia z naturą, którego współczesnemu człowiekowi bardzo brakuje.

Noc Świętojańska: czas zielarek i czarownic 

„Dzień świętego Jana woła: rwij rumianek, zbieraj zioła, bo domowe ziółka, leki lepsze niż z apteki”. W tę magiczną noc rośliny nabierały – według wierzeń ludowych – wyjątkowej i czarodziejskiej mocy leczniczej, dlatego to najlepszy czas na ich zbiory! Zioła były dla nich symbolem cyklicznie odradzającego się życia, zdrowia i płodności. Nie należały do świata ziemskiego, nie można ich było objąć rozumem. Nasi przodkowie darzyli je ogromnym szacunkiem. Potrafili docenić ich właściwości lecznicze, nie znając wówczas badań naukowych na ten temat. Oni po prostu czuli. Byli z roślinami w bliskim kontakcie. Wiedzieli, że są częścią natury. 

Zioła Nocy Świętojańskiej 

Z sobótką wiąże się wiele charakterystycznych ziół, m.in. znana do dziś bylica – „pierwsze zioło świętojańskie”. Wierzono, że noszona pod koszulą lub na gołym ciele chroni przed bólami pleców. Młodym kobietom zapewniała płodność i szczęśliwy poród. Bylica chroniła nie tylko przed złymi urokami i chorobami, ale też przed piorunami. W tym celu umieszczano ją wewnątrz domu. Dziś bylica znana jest ze swoich właściwości wspomagających układ trawienny. Działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie, sprawdza się przy bólach brzucha i problemach z wątrobą. I pewnie ma w sobie coś magicznego. 

Na wyróżnienie zasługuje także dziurawiec, zwany zielem świętojańskim. Nie tylko w tym czasie kwitł w pełnej krasie, ale był też nieodzownym towarzyszem sobótkowych zabaw. „Pleciono z niego wianki, wrzucano do ognia, a z ilości i intensywności zabarwienia jego czerwonego soku wróżono na potęgę. Zerwany w tę wyjątkową noc i noszony przy sobie miał być gwarancją wiecznego szczęścia”. Być może ze względu na jego właściwości przeciwdepresyjne, które zawdzięcza obecnej w swoim składzie hyperforynie. 

Noc Świętojańska obdarzała zioła wyjątkową mocą. Szczególnym zwyczajem było poszukiwanie kwiatu paproci, który miał kwitnąć tylko w tym dniu. Co istotne, należało to robić nago, jedynie w przepasce z bylicy. Oprócz wspomnianych, zbierano też inne zioła, np. rumianek, dziewannę, szałwię, kwiaty czarnego bzu. Zrywano je wcześnie rano, w innych regionach wieczorem, ale kluczowe było to, aby było ich dziewięć rodzajów. Dziś także wybierając się na łąkę lub do lasu można z powodzeniem znaleźć różnorodne rośliny. Wystarczy odrobina chęci i fantazji, do czego zachęcamy! To dobra okazja do odkrywania w sobie wewnętrznego dziecka i nawiązywania kontaktu z Matką Ziemią. 

Wianek
Zdjęcie Canva

Wianki na wodzie 

Najważniejszym zwyczajem, który gdzieniegdzie zachował się do naszych czasów, jest puszczanie na wodę kolorowych, ziołowych wianków. Niegdyś była to czynność zarezerwowana dla dziewczyn na wydaniu. Kobiety wiły wianki z kwiatów polnych i ogrodowych, m.in. z ruty, macierzanki i lubczyku (roślin sprzyjających zamążpójściu). Czasem przywiązywano do wianków kartki z wierszykami, np. „płyń wianeczku a nie wróć, me ciężkie cierpienie skróć”. Jeśli chłopak wyłowił wianek, oznaczało to szybkie zamążpójście. Jeśli płynął, do małżeństwa miało dojść późno, a jeśli utonął – dziewczyna miała zostać panną na zawsze. 

Noc Świętojańska, a Noc Kupały

Noc Świętojańska często bywa mylona z Nocą Kupały. Ta pierwsza powstała jednak jako chrześcijańska odpowiedź na pogańskie obchody Nocy Kupały. Z tego względu obchodzi się je w podobny sposób, z zaznaczeniem, że ta pierwsza wypada zawsze w wigilię dnia św. Jana. Noc Kupały natomiast jest celebrowana w najkrótszą noc w roku.

Interesuje Cię temat ziół? Sprawdź te o działaniu wyciszającym. Piszemy o nich TU.

Patrycja Zwolińska

Patrycja Zwolińska

Odkąd zaczęłam podążać drogą zdrowia i większej świadomości moje życie obróciło się do góry nogami. Pokochałam stać na głowie, kiedy wszystko jest na właściwym miejscu – włącznie ze mną. Codziennie uczę się sztuki wdzięczności i zachwytu nad naturą, która nie ma sobie równych. Jest dla mnie najlepszym lekarstwem. Kocham górskie wędrówki w nieznane, ale także wpatrywanie się w piękno kwitnących bzów, chodzenie boso po trawie. Kocham po prostu być ze światem, nie przeciw niemu. Na postrzeganie samej siebie i świata wpłynęły znacznie joga i medytacja, które nieustannie uczą mnie pokory i dystansu. Pasjonuje mnie Ajurweda i Medycyna Chińska, które patrzą na człowieka holistycznie. Odkąd zostałam wegetarianką moją nową pasją stało się roślinne gotowanie – uczę się leczyć pożywieniem. Lubię obserwować niebo i wpatrywać się w gwiazdy, które dzięki astrologii bardziej rozumiem. Wracając na ziemię – jestem studentką dziennikarstwa, która ulgę znajduje w pisaniu. Jestem także marzycielką i wolną duszą, która stale szuka swojej ziemskiej ścieżki. 

Podobne artykuły