Przenieść się do świata, w którym jest miejsce na uważność, zachwyt i kontemplację – czy to możliwe? Zatapiając się w lekturę najnowszej książki Katherine May, mówimy trzy razy „TAK”. Jeśli potrzebujesz chwili oddechu, radości z małych rzeczy i zanurzenia się w swoje wnętrze, wyrusz z nami w podróż po „Oczarowaniu”…
„Gdyby istniał duch tych czasów, najbardziej byłby podobny do lęku” – to jedno z pierwszych zdań, które podkreśliliśmy grubą linią w książce „Oczarowanie. Jak odzyskać zauroczenie światem”. Już dawno nauczyliśmy się zaznaczać treści, które poruszają najczulsze struny duszy. Nie mamy wyrzutów sumienia, że mażemy po książce (swoją drogą, do egzemplarza były dołączone karteczki samoprzylepne – być może dzięki temu autorka chciała zachęcić do głębszych refleksji). Podkreślonych zdań mamy całkiem sporo. To chyba dowód, że ta książka zostanie w nas na dłużej.
„Oczarowanie. Jak odzyskać zauroczenie światem” – uzdrowienie po „pandemicznym kacu”
Książka ta nie jest debiutem Katherine May, ale kolejnym pięknym, podnoszącym na duchu tomem, który wykracza daleko poza typowe poradniki. Brytyjska pisarka zapragnęła na nowo zaprosić nas do „doświadczania życia w pełni i do odnajdywania w sobie dziecięcego zachwytu”. Komu z nas go nie brak? W świecie, który nakazuje nam żyć szybciej i szybciej, tak łatwo tracimy połączenie z tym, co ważne. „Oczarowanie” pokazuje, że wcale nie chodzi o wycofanie się z tego świata, ale o zanurzenie się w nim dzięki otwarciu na istnienie cudów. Podobnie, jak w poprzednim tomie „Zimowanie”, tu także autorka zwraca się ku naturze – wcześniej szukała w niej ukojenia, teraz zaś iskier czarów.
K. May poprzez pisanie próbuje się uzdrowić po „pandemicznym kacu”. To właśnie przez doświadczenie światowej izolacji, doświadcza problemów z czytaniem (które jest dla niej tak ważne!), jest zmęczona i pobudzona, a zarazem szuka głębszego sensu wykraczającego poza codzienne banały życia. Kto z nas również przegląda się w jej historii, palec pod budkę. Pandemia odcisnęła piętno na całej ludzkości – „tak długo jeździliśmy na pustym zbiorniku, że straciliśmy ochotę na tankowanie” – pisze autorka. Ba, przyczyniła się do tego nie tylko pandemia, ale też nasz własny czas dorastania, kiedy to robimy wszystko, aby stłumić w sobie zachwyt nad codziennością i otaczającym światem. Potem w dorosłym życiu musimy się nieźle wysilić, aby to połączenie odzyskać. Bez względu na to, ile pracy należy w to włożyć, jest to droga, na którą warto wejść. Oczywiście pod warunkiem, że pragniemy pełnego, lekkiego i „magicznego” życia.
„Oczarowanie” = moc żywiołów
Autorka dzieli książkę na cztery pierwotne żywioły – ziemię, wodę, ogień i powietrze. To właśnie wśród tych jakości, które mają w sobie wiele piękna i magii, stara się odnaleźć w sobie dziecięcy zachwyt. W każdej części próbuje zaczarować czytelnika innymi zjawiskami, takimi jak przypływy i odpływy oceanów, deszcz meteorytów, zanurzanie się w podwodny świat, które „idealnie mieszczą się na granicy tego, co przyziemne i rzadkie”. To po części naukowe i mistyczne zainteresowania, które dotykają sacrum – są wyrazem głębokiego połączenia z naturą. Epilog poświęcony jest jeszcze jednemu żywiołowi – eterowi, czyli tworzywu, z którego powstał wszechświat. To właśnie tam K. May pisze dosadnie, a czarująco zarazem: „Nie uda nam się ochronić naturalnych krajobrazów, robiąc z nich muzea. Możemy uleczyć rozłam, odnajdując w sobie łagodność wobec ziemi, pozwalając, by nasze relacje z nią znów nabrały głębszego znaczenia”.
„Oczarowanie” = małe cuda
Często myślimy, że do prawdziwych, głębokich zachwytów potrzeba rzeczy wielkich. W świecie, w którym w ciągu kilku godzin możemy znaleźć się na drugim krańcu świata, gdy latamy w kosmos, przestało nas zachwycać to, co przyziemne, bliskie i powszechne. K. May przekonuje, że „Oczarowanie to małe cuda (…), fascynacja pochwycona w sieć baśni i wspomnień. Składa się z niewielkich (…) dawek podziwu. (…) To zapomniane spoiwo ziemskiego życia (…): umiejętność dostrzegania magii w sprawach codziennych, wchłaniania jej przez nasze umysły i ciała, karmienie się nią”.
Możemy, choć oczywiście nie musimy, zainspirować się metodami autorki na zauważenie świata. Być może czarujący okaże się uważny spacer po lesie lub miedzią wśród pól, zanurzenie się w morzu w graniach bezpieczeństwa, wpatrywanie się w niebo pełne gwiazd, obcowanie z pszczołami. W każdym z tych doświadczeń ważne, aby wsłuchać się w dźwięki natury, poczuć jej dotyk na skórze i we włosach. To wszystko nie daje nam gwarancji odczuwania oczarowania, ale z pewnością do niego zbliża. Wielu z nas w pędzie codzienności nie zwraca uwagi na magię, która skrywa się w świecie. K. May pragnie wzbudzić w nas stan równowagi, obfitości i lekkości na nowo. Chce, żebyśmy na chwilę zwolnili, zatrzymali się i skupili na tym, co naprawdę ważne. Daj się oczarować. Warto.